CZY POTRAFIMY KORZYSTAĆ Z WOLNOŚCI?

swps.pl

W książce „Prawa człowieka i ich granice”, prof. Wiktor Osiatyński zadaje sobie i czytelnikowi fundamentalne pytanie: „dlaczego cenimy wolność, gdy jej nie mamy, i lekceważymy tę, którą nam dano?” Owo pytanie zrodziło się na podstawie obserwacji poczynionych przez Autora w roku 1963 w kontakcie z amerykańską grupą odwiedzającą Polskę. Wiktor Osiatyński, ze zdziwieniem zauważył wówczas, że wszyscy uczestnicy owej grupy stosowali w swoich wypowiedziach jednolity i tożsamy przekaz oficjalny, określony przez władze USA. Dzisiaj nazywamy takie zachowanie „przekazem dnia”, który powstaje na Nowogrodzkiej. Ale wydaje się, że i nasze środowiska także próbują tworzyć taką jednolitą narrację, stawiając poza nawiasem myślących inaczej.

Uważam więc, że w naszej rzeczywistości to pytanie jest wielopłaszczyznowe. Nie odnoszę go bowiem jedynie do tych, którzy zachłysnęli się „dobrobytem” dostarczanym im za pośrednictwem programu 500+ i w opinii wielu z nas za ów „dobrobyt” swoją wolność sprzedali. Wielu z nich potrafię zrozumieć, gdyż ów program wprowadził pewne elementy społecznej równości, bez której trudno mówić o wolności rzeczywistej, a ta potencjalna, szczególnie po 30 latach transformacji przestała już im wystarczać.

Nie potrafię zrozumieć jednak, jak jest możliwe, żeby granice wolności większości obywateli wyznaczyła, i być może wyznaczy ponownie, zdecydowana mniejszość. Przecież w 2015 roku wybory wygrała partia („zjednoczona prawica”) wybrana przez niecałe 6 milionów wyborców, podczas gdy uprawnionych do głosowania było ponad 30 milionów! Dlaczego więc nadal ponad połowa naszych rodaków, ta część nieuczestnicząca w wyborach, trwoni swoją wolność? Dlaczego kolejne afery i niemoralne zachowania oraz powiązania ludzi władzy, także nie mobilizują tej części naszego społeczeństwa? Nie mogę pogodzić się z myślą, że i oni także pochwalają takie postawy. Że akceptują zorganizowany hejt w ministerstwie sprawiedliwości i resorcie obrony, wykorzystywany, jako środek walki politycznej i brutalnego mobbingu. Że jest im obojętne, że trwoni się ich pieniądze pochodzące z podatków płaconych od ciężko wypracowanych dochodów. Że pochwalają korupcyjne zachowania prezesa KNF. Że wreszcie, nie niepokoją ich ostatnie informacje w sprawie prezesa NIK. Czy nie zastanawiają się nad groźną dla ich wolności i bezpieczeństwa zależnością, że są państwa, które mają mafie, a w Polsce być może to mafia ma państwo?

Pytanie o poszanowanie wolności odnoszę także do nas. Dlaczego trwonimy naszą wolności i często bezrefleksyjne powtarzamy opinie innych, nie zagłębiając się w przyczyny i nie przewidując skutków zachodzących zjawisk? Ci, którzy krytykują największą partie opozycyjną, nawet jeśli operują solidnymi argumentami są często odsądzani od czci i wiary i nazywani szkodnikami i rozbijaczami. Czym się różni takie podejście od podejścia wyznawców bezwarunkowej wiary w PiS i jego prezesa? Czy nie jest to kwestionowanie prawa do wolności słowa i wyrażanych opinii?

Od czterech lat słyszymy, że partie powinny zewrzeć szeregi i zbudować jedną, wielką koalicję. Że nie czas na krytykę i poszukiwanie nowych rozwiązań, a już na pewno nie czas na budowę nowej siły politycznej, gdyż „osłabia to front sprzeciwu wobec PiS”. Nikt nie potrafi jednak wyjaśnić tego racjonalnie, a brak jednolitej koalicji w obecnych wyborach i relatywnie słaba aktywność partyjnej opozycji dodatkowo ten argument osłabia. Ponadto, spójrzmy obiektywnie, czy takie podejście nie osłabiło również gotowości organizacji obywatelskiego protestu do jego programowej konsolidacji i potwierdzenia tą drogą partnerskiej pozycji wobec partii politycznych. Dzisiaj chcielibyśmy być słuchani, docierać z naszym przekazem do partii i społeczeństwa, ale nie skorzystaliśmy z szansy, żeby zapewnić sobie realne tego możliwości. To jest odpowiedzialność nas wszystkich – tych, którzy zbyt słabo próbowali i tych, którzy przeszkadzali. Jak powtarzał z żalem nasz zmarły kilka dni temu, Przyjaciel – „oni wszyscy chcą dobrze, ale każdy osobno”. On starał się widzieć w każdym dobro, ja jednak widzę w działaniach niektórych z nas tylko plan na realizację samych siebie. Czy się mylę? Popatrzmy na ich wcześniejszą i obecną aktywność.

Czy potrafimy wyciągać wnioski? Czy zdamy sobie w końcu sprawę z możliwości, jakie wciąż daje nam nasza wolność i czy zaczniemy mądrze z nich korzystać? Czy będziemy potrafili wreszcie usiąść przy jednym stole i zastanowić się nad kondycją naszego państwa, polityki, społeczeństwa obywatelskiego? Ale czy zastanowimy się także nad środkami, które możemy i powinniśmy wspólnie wykorzystać w celu odbudowy kapitału społecznego? Chcę nadal wierzyć, że tak się stanie, gdyż nadal uważam, że nie ma innej drogi i sposobu.

Za trzy tygodnie wybory. Oby były zwycięskie dla sił prodemokratycznych. Jednak dla nas, inicjatyw i ruchów obywatelskich te wybory, w kwestiach naszej roli i celów, nie powinny mieć decydującego znaczenia. Musimy po prostu dalej robić swoje. Prowadzić edukację obywatelską, budować i wzmacniać niezależne media, konsolidować nasze wysiłki i określać oczekiwania programowe wobec władzy. Jeśli będzie ona prodemokratyczna powinniśmy zadbać o naszą podmiotowość i partnerskie z nią relacje. Musimy być jednak nadal gotowi na działania w warunkach obywatelskiego protestu, gdy zobaczymy, że owa władza zawodzi i nie dotrzymuje deklaracji lub wręcz pogłębia stan chaosu konstytucyjnego. Wtedy nie będzie czasu na dywagacje. Najbliższe wybory mogą więc jedynie zmienić środowisko naszego działania. Myślmy o tym już teraz, gdy wspieramy określone partie i ich koalicje. Pamiętajmy jednak także o naszej obywatelskiej roli – kontrolnej i korygującej.

Stowarzyszenie Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość stara się nie ingerować w przekazywane do publikacji materiały. Nie dokonujemy ich skrótów. Zastrzegamy sobie jedynie prawo do redakcji, korekty, dodania tytułu, śródtytułów i podkreśleń. Prosimy uprzejmie autorów przekazywanych nam materiałów o dbałość o język i formę.

Nie zamieszczamy na naszej stronie materiałów niezgodnych z linią programową Stowarzyszenia określoną w jego Statucie. Nie publikujemy treści, w których stosowany jest język wykluczenia i mowa nienawiści bez względu na to, kogo one dotyczą. Nie publikujemy także materiałów, których celem jest szerzenie ksenofobii, homofonii, rasizmu albo propagowanie nacjonalizmu lub faszyzmu, w każdej ich formie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *