DOMINACJA NA MORZU POŁUDNIOWOCHIŃSKIM. ROZGRYWKA MOCARSTW W AZJI POŁUDNIOWO-WSCHODNIEJ

Od redakcji

Pomimo, że Stowarzyszenie SEDNO zajmuje się głównie problematyką europejską i euroatlantycką, nie możemy nie zwracać uwagi na wydarzenia i zjawiska mające miejsce w rejonach odległych. W świecie globalnym, w społeczeństwie sieciocentrycznym zanika bowiem tradycyjne znaczenie odległości i czasu. Najbardziej staje się to widoczne w cyberprzestrzeni. Dzisiaj polecamy opracowanie Ewy Hołuszko, dotyczące niektórych problemów Azji Południowo Wschodniej. Pamiętajmy, że to właśnie w Azji powstają i umacniają swoją pozycję dwa mocarstwa gospodarcze i militarne – Chiny i Indie. Ich polityka i gospodarka ma coraz większe znaczenie dla Europy i obszaru euroatlantyckiego, w tym także dla zróżnicowanych aspektów bezpieczeństwa.

Mocarstwowe dążenia Chin

Chiny jeszcze do niedawna pozostawały wyłącznie mocarstwem lądowym. Do utrzymania statusu mocarstwa wystarczało posiadanie broni atomowej oraz olbrzymi obszar Państwa Środka graniczącego na lądzie z 14 państwami i posiadającego dosyć krótkie szlaki morskie. Trzej najwięksi partnerzy chińskiego importu Japonia (18%), Tajwan (11,9%), Korea Południowa (10,4%) oddzielają, co prawda od Chin morza, lecz są one jedynie przybrzeżnymi (Może Żółte i Morze Wschodniochińskie). Dopiero za łańcuchem archipelagów należących do Japonii i samej wyspy Tajwan znajdują się otwarte wody oceanu. Również przy południowych wybrzeżach Chin rozciąga się Morze Południowochińskie, które oddzielone jest od Oceanu Spokojnego łańcuchem wysp należących do Filipin, Malezji i Indonezji, a wyjście na Ocean Indyjski biegnie przez Cieśninę Malakka, pomiędzy Malezją a Indonezją, zwężającą się do kilkunastu km Cieśniny Singapurskiej. Droga morska z Azji Wschodniej (Tajwan, Chiny, Korea, Rosja, Japonia) poprzez Morza Wschodnio i Południowochińskie a dalej Ocean Indyjski, Azję Południową i Kanał Sueski do Europy jest jedną z trzech najważniejszych, z punktu widzenia zarówno militarnego jak i handlowego, tras żeglugowych świata. Jednak w jednej jej części, na Morzu Południowochińskim, zbiegają odnogi prowadzące do poszczególnych krajów Azji Wschodniej, jak i w drugą stronę, wiodące przez Ocean Indyjski i południowy cypel Afryk. Do tego dochodzą połączenia handlowe Australii oraz wewnętrzne państw ASEAN[1]. Wartość transportowanych na tym szlaku towarów wynosi 5,3 bln dolarów rocznie. Kontrola tego obszaru oznacza wpływ na dużą część handlu światowego.

Chiny będące wciąż w okresie szybkiego rozwoju gospodarczego osiągnęły status drugiej gospodarki świata. Z nominalnym produktem krajowym brutto (PKB) około 2/3 wartości Stanów Zjednoczonych Chiny są obecnie drugą potęgą gospodarczą świata i planują w tej dziedzinie prześcignąć USA w ciągu 20-30 lat[2]. Równocześnie kapitał chiński stał się jednym z największych inwestorów, zwłaszcza w krajach rozwijających się. Chiny rozbudowując nowe technologie. Uzyskały też trzecią pozycję w światowym wyścigu kosmicznym. Jednak przez długi czas ich rola militarna pozostawała w tyle za gospodarczą.

Przez ostatnie kilka lat sytuacja się zmieniła. Państwo Środka postawiło na rozwój baz poza obszarem własnego kraju, rozwój lotnictwa i floty wojennej. Chiny starają się przesuwać swoje wpływy w stronę Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki. 13 lipca 2017 w Dżibuti została otwarta pierwsza chińska baza wojskowa poza Azją Wschodnią. W tym samym miesiącu (29 lipca) chińska korporacja zawarła umowę z rządem państwa Sri Lanka o dzierżawie na 99 lat portu Hambantota wraz z przyległym obszarem. Rok przedtem chińskie konsorcjum COSCO przejęło terminal kontenerowy i większość akcji portu Pireus w Grecji. Ma też powstać baza handlowa w Pakistanie. Chińczycy tworzą zespół baz handlowych i militarnych wzdłuż tzw. Nowego Jedwabnego Szlaku, które mają także umożliwić wejście militarne Pekinu na obszar Oceanu Indyjskiego. Chińska obecność u wrót największego ich rywala w Azji – jest wyzwaniem dla Indii. Również posiadają one broń atomową, rozbudowują marynarkę wojenną uważając Ocean Indyjski za naturalną strefę własnych działań. Rozbudowa flot przez oba państwa grozi konfliktem.

Będąc już potęgą gospodarczą Chiny dążą do osiągnięcia statusu światowego mocarstwa militarnego. Do dominacji na morskich szlakach handlowych i kontroli zarówno baz wojennych jak i handlowych potrzebna jest flota. Stale rozbudowywana chińska marynarka wojenna, stała się jedną z największych na świecie. Liczy obecnie 270 okrętów. W 2012 r. podniesiono banderę na pierwszym chińskim lotniskowcu – Liaoning. Państwo Środka zainwestowało w rozwój floty w sposób sprawdzony już w innych dziedzinach przemysłu, w tym zbrojeniowego. Kupili mianowicie od Ukrainy, dla „celów cywilnych”, niedokończony lotniskowiec (początkowo jeszcze budowany jako radziecki). Zakupu dokonali przez podstawioną firmę. W taki sposób, na skróty, wykorzystując osiągnięcia i technologie innych gospodarek, nie przejmując się patentami a szerzej własnością intelektualną, państwo chińskie zapewnia sobie szybszy start w kierunku najnowszych rozwiązań technicznych. Na podstawie doświadczeń z „Liaoninga” w 2017 r. Chiny zwodowały następny lotniskowiec, pierwszy wybudowany we własnej stoczni. W stoczni w Szanghaju jest budowany trzeci, zbliżony do konstrukcji amerykańskich – oparty już na doświadczeniach chińskich inżynierów. To nie jest koniec – przewidziana jest konstrukcja czwartego mającego napęd atomowy. Chiny stają się stopniowo kolejną światową potęgą morską. Działania Pekinu w rejonie Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego są czytelne.

Rozwój Konfliktu na Morzu Południowochińskim

Mapa 1: Morze Południowochińskie z zaznaczoną linią 9 kresek

wikipedia

Sprecyzowane roszczenia Chin do obszarów Morza Południowochińskiego nie pojawiały się aż do zakończenia II wojny światowej. Celem nadrzędnym była początkowo walka z agresją japońską, a potem, jak w przypadku obecnych członków ASEAN, wyzwolenie z zależności kolonialnych. W 1947 r. ówczesny rząd Kuomintangu[3] przedstawił po raz pierwszy obszar roszczeń chińskich na tym obszarze w postaci „11 kresek”[4]. Po objęciu władzy w Chinach przez komunistów potwierdzono te żądania w postaci „9 kresek”. W 1974 r. Chiny zaatakowały garnizon wojsk Wietnamu Południowego na Wyspach Paracelskich i nie przekazały już ich Wietnamowi, pomimo, że początkowo nie podejmowały kwestii ich ostatecznej przynależności. Dopiero jednak, gdy w wyniku szybkiego rozwoju gospodarczego i militarnego pojawiła się możliwość realizacji mocarstwowych aspiracji Chin, stało się to zarzewiem światowego już obecnie konfliktu. Wpłynęło na to również odkrycie sporych złóż ropy naftowej i gazu w obrębie szelfu Morza Południowochińskiego oraz wysoka wartość łowisk.

Mapa 2: Granice roszczeń poszczególnych państw w obrębie Morza Południowochińskiego

defence24.pl

Roszczenia Chin na Morzu Południowochińskim dotyczą obszarów morskich, nad którymi leżą kraje będące członkami ASEAN. Do tej wspólnoty gospodarczej wchodzą kraje o łącznej powierzchni i populacji 2 razy mniejszej od Chin (4 436 tys. km2 i 622 mln ludności – dane z 2014 r.) o PKB brutto 2 518 mld USD[5]. Jednak interesy państw ASEAN, w kwestii podziału terytorium Morza Południowochińskim są często rozbieżne. Arbitralne linie roszczeń, co do poszczególnych obszarów nakładają się wielokrotnie. Szczególnie widoczne jest to w obrębie archipelagu Sprtlay, gdzie pretensje Chin i Tajwanu do całości tego terenu a Wietnamu, co do jego większości, zbiegają się z roszczeniami Filipin, Malezji i Brunei. Istnieje nawet część tegoż archipelagu, o której przynależność ubiegają się wszystkie sześć wymienionych państw (patrz mapa 2).

W 2013 r. Chiny zaczęły budowę sztucznych wysp w obrębie Archipelagu Spratley (patrz fot. 1) a w 2014 r. przedstawiły nową, poszerzoną o nowe terytoria, wersję linii „9 kresek”. Na wciąż usypywanych z przywiezionego materiału sztucznych wyspach zaczęto budować infrastrukturę wojskową, w tym lotniska zdolne do przyjęcia każdego samolotu bojowego. Obecnie na tym obszarze istnieje 5 takich wysp. Na każdej z nich stacjonują chińskie siły wielkości pułku lotniczego. Na tropikalnej chińskiej wyspie Hajnan znajduje się zaś baza atomowych łodzi podwodnych.

Fot 1: Budowa przez Chiny sztucznej wyspy w obrębie Archipelagu Spratlay – widoczny jest już zarys powstającego portu i lotniska wojskowego.(rafa Fiery Cross, zachodnia część Wysp Spratlay, między filipińską wyspą Palawan a płd. częścią Wietnamu).

makowskimarcin.pl/

W odpowiedzi na chińskie działania pozostałe państwa zaczęły obsadzać wojskiem inne punkty tego obszaru. O ile Chiny dysponują na tym terenie największą siłą militarną, to największą ilością obsadzonych terytoriów dysponuje Wietnam (patrz mapa 3). Działania chińskie spowodowały zagrożenie, co do wolności żeglugi, a także przestrzeni powietrznej, które są priorytetem dla Stanów Zjednoczonych. Konflikt przerodził się w światowy, a sama obecność wojskowa różnych państw o sprzecznych wzajemnie interesach przemieniła Morze Południowochińskie w miejsce, gdzie może wybuchnąć militarny konflikt wielostronny. W 2002 r. ASEAN i Chiny podpisały deklarację „Code of Conduct”, która wyrażała wzajemna wolę rozwiązania konfliktu. W 2011 r. Wietnam, Filipiny, Malezja, Brunei i Chiny ustaliły zasady kompromisu jednak inicjatywy rozwiązania sporów na drodze negocjacji były wciąż blokowane. Wreszcie Filipiny w obronie swoich roszczeń skierowały sprawę do Stałego Trybunału Arbitrażowego w Hadze. W prawomocne orzeczeniu odrzucono chińskie roszczenia do obszaru Morza Południowochińskiego.

Mapa 3: Mapa rozmieszczenia garnizonów poszczególnych państw na Archipelagu Spratlay (stan z początku 2017 r.).

verafiles.org/articles/occupy-spratlys

Trybunał stwierdził, że właściwą podstawą do rozwiązania sporu są przepisy Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza. Uznał, że skały i rafy na Archipelagu Spratlay są zbyt małe, by mogły stanowić podstawę do wyznaczenia wokół nich 200 milowej strefy ekonomicznej. Działania Chin na tym obszarze określone zostały, jako nielegalne i naruszające prawa Filipin. Chiny poprzez wyrządzenie szkód środowiskowych (budowa wysp) naruszyły prawo międzynarodowe. Moc prawna tego orzeczenia została uznana m.in. przez UE i Japonię, a Stany Zjednoczone wezwały Chiny do jego przestrzegania. Orzeczenie odrzucając roszczenia Chin nie rozstrzygnęło przynależności obszaru, ale wskazało, że rozwiązanie problemu powinno być zgodne z prawem morza, z jednoczesną negacją uznania „skał i raf” Wysp Spratlay, jako podstawy wyznaczenia wokół nich 200 milowej strefy ekonomicznej. Podstawą, w tym przypadku są wybrzeża Wysp Filipińskich. Rozciągnięta w ten sposób 200 milowa strefa ekonomiczna nie objęłaby jednak całego spornego obszaru (patrz mapa 3). Poza nim znalazłaby zachodnia część Wysp Spratlay a ponadto konieczne byłoby porozumienie w sprawie Wysp Paracelskich (zwłaszcza, że Woody wchodząca w skład archipelagu od początku była wyspą).

Chiny, chociaż są stroną Konwencji o prawie morza nie uznały wyroku Trybunału i nie zamierzają, jak dotychczas nie tylko, zgodnie z orzeczeniem, wycofać się z tego obszaru, lecz przeciwnie wzmacniają na nim swoją pozycję militarną. Próbują też siłą wymusić na innych użytkownikach przestrzeni morskiej i powietrznej respektowanie swego stanowiska. Stany Zjednoczone opowiadają się za wolnością żeglugi i transportu powietrznego a rejon, w którym są chińskie roszczenia ma znaczenie strategiczne. Doprowadziło to dwa mocarstwa do militarnych demonstracji.. Po stronie Stanów Zjednoczonych opowiedziała się Japonia a w przypadku konfliktu zbrojnego prawdopodobny byłby współudział największego konkurenta Chin w Azji – Indii. Słabsze w stosunku do Chin gospodarczo i militarnie kraje ASEAN nie są więc osamotnione.

Na razie ustawicznie jesteśmy zasypywani wiadomościami o pokazach siły – głównie między silami morskimi i lotniczymi USA oraz Chin. Następują również incydenty między chińskimi wojskami, a garnizonami Filipin i Wietnamu zajmującymi poszczególne rafy i wysepki na Archipelagu Spratlay. Filipiny, Malezja i Wietnam inwestują w zbrojenia, w tym rozbudowę swoich flot. Ostatnie z tych państw, pomimo trudnej wzajemnej historii, staje się ważnym regionalnym sojusznikiem USA. Czy konflikt zamieni się w otwartą wojnę. Mam nadzieję, że nie. Każda ze stron zdaje sobie sprawę, czym mógłby się skończyć konflikt zbrojny tak wielu państw, w tym trzech mocarstw posiadających broń atomową oraz środki do jej przenoszenia.

Każda ze stron jeszcze długo może „prężyć muskuły” i wysyłać na sporne morze swoją flotę i lotnictwo. Tylko względy gospodarcze, mogą kiedyś zmusić Chiny do zmiany swej agresywnej polityki. Czy tak się stanie? Wszak Chiny chcą być już niedługo pierwszą gospodarką świata. Można się domyślać, że snują marzenia o światowym panowaniu i to nie tylko gospodarczym. Są one tym groźniejsze, że ich ostatnie decyzje parlamentarne przyzwalające prezydentowi całkowitą władzę przez następne kadencje mogą prowadzić znów do dyktatury, z którą Chiny się rozstały po śmierci Mao. Stany Zjednoczone zaś rozpoczęły wymierzoną w Chiny wojnę handlową. Lepsze to, niż konflikt zbrojny.

[1] ASEAN (Association of South-East Asian Nations) – Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej składające się 10 państw, utworzone 8 sierpnia 1967 r. z inicjatywy Indonezji, Malezji, Filipin, Singapuru oraz Tajlandii, do którego następnie przystąpiły: Brunei, Wietnam), Laos, Mjanma oraz Kambodża. Jest to ugrupowanie polityczno-gospodarcze. Kraje ASEAN pod koniec 2015 r. utworzyły Wspólnotę Gospodarczą.

[2] PKB Chin w 2017 r. osiągnęło 11 938 mld USD i było porównywalne z PKB całej strefy euro (12 516 mld USA). W tym samym roku PKB Stanów Zjednoczonych wyniosło 19 392 mld USD całej Unii Europejskiej 17 113 mld USD. Nominalny produkt narodowy brutto trzeciej z kolei potęgi gospodarczej świata – Japonia wyniósł 4 939 mld USD (dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego).

[3] Kuomintang – Chińska Partia Narodowa, rządząca w Chinach do 1949 r. a po ewakuacji, na Tajwanie do 2000 r.

[4] Na ten dokument powołuje się rząd Tajwanu będący następcą historycznym ówczesnych władz.

[5] Dane z 2014 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *