DOMINUJĄCA ROLA NIEMIEC W STREFIE EURO

źródło: pl.wikipedia.org

Wykład dr. hab. Sebastiana Płóciennika, prof. Akademii Finansów i Biznesu Vistula

Tym razem problematyka dotyczy nie kwestii prawnych, konstytucyjnych czy ustrojowych, ale wewnętrznej sytuacji w strefie euro, która jest w dużej mierze determinowana sytuacją wewnętrzną gospodarki niemieckiej. Być może informacje i wnioski płynące z wykładu prof. Płuciennika, będą mogły w przyszłości stanowić wskazówkę dla naszych „działaczy gospodarczych”. Dzisiaj jednak pokazują one przede wszystkim, jak dalece odbiega nasza wizja gospodarcza, szczególnie w kontekście integracji europejskiej, od dyscypliny fiskalnej i racjonalizmu gospodarczego naszego zachodniego sąsiada.

Niemcy a Unia Europejska

Prof. Płóciennik zauważył na wstępie, że wiodąca rola Niemiec w Unii Europejskiej, nie jest jedynie wynikiem wielkości jej gospodarki. Przede wszystkim jest ona determinowana funkcjonującym w tym kraju i nadal efektywnym modelem gospodarczym oraz wysokimi zdolnościami integracji na poziomie makroekonomicznym. Niemiecki kapitalizm jest daleki od swojej drapieżności i przyjął już dość dawno formę tzw. koordynowanej gospodarki rynkowej. Jej konkurencyjność wynika głownie ze stopniowej innowacyjności, związanej z ulepszaniem już istniejących i dojrzałych produktów. Takie podejście wymaga trzech stabilnych elementów:

1. Kapitału – przewidywalnego sytemu bankowe, bank centralny gwarantuje stabilność fiskalną

2. Pracy – długoterminowe zatrudnienie, zabezpieczenia przed zwolnieniem, wysokie kwalifikacje pracowników

3. Wiedzy – oferta edukacyjna z perspektywą zatrudnienia – kwalifikacje specyficzne, wąskie, ale głębokie.

Nowy model jest wspierany przez instytucje polityki makroekonomicznej, które mają za zadanie ograniczać inflację, a ta drogą zapewniać możliwości do długofalowego planowania podmiotom gospodarczym. Czynniki polityczne państwa dodatkowo wspierają te działania, dbając o ograniczenie inflacji, poprzez swoje rozważne i koordynowane decyzje. Warto podkreślić, że Niemcy nadal kierują się w swoich decyzjach polityczno – gospodarczych żywą pamięcią hiperinflacji z lat dwudziestych XX wieku. Warunki płacowe są wypracowywane w ramach umów zbiorowych, a system ten jest bardzo skoordynowany. Nawet branże, gdzie związki zawodowe są słabe lub nieobecne, uznają te ustalenia, co nie tworzy kominów płacowych.

Pomimo kryzysu, jaki spotkał Niemcy po wejściu do strefy euro, dzisiaj są one krajem stabilnym gospodarczo. Po ujednoliceniu strefy fiskalnej, forsują reformę gospodarki w strefie euro. Posiadają nadwyżki budżetowe równe niemalże naszemu długowi publicznemu. To gwarancja astabilnych inwestycji społecznych oraz niskiego bezrobocia wśród młodzieży. W Niemczech wynosi ono ok. 7%, podczas gdy we Francji 25%, a we Włoszek i Hiszpanii 55%. W obliczu zagrożeń Berlin stara się ciąć wydatki i liberalizować rynek, w obawie o utratę możliwości dofinansowania. Stosują tę zasadę na przykład w stosunku do osób bezrobotnych. W przypadku odrzucenia oferty pracy zasiłek jest zmniejszany. Jest on jednak, inaczej niż w Polsce, wypłacany stale.

Przedstawiona sytuacja nie oznacza, że Niemcy nie zmagają się także z problemami. Widoczne stają się one w sferze gospodarczej i społecznej, a dotyczą przede wszystkim:

1. Pogarszającego się stanu infrastruktury transportowej, głównie mostów.

2. Problemów demograficznych – dzietność kształtuje się na poziomie 1,5 (Polska 1,3).

3. Pomimo walki z kominami płacowymi następuje wzrost nierówności dochodowych, w tym nadal jest obecna różnica pomiędzy Niemcami Zachodnimi i Wschodnimi.

4. Z uwagi na ostrożną innowacyjność, większość średnich przedsiębiorstw unika Internetu oraz tzw. przemysłu 4.0 związanego z informatyką, drukarkami 3D itp.

5. Duża imigracja. Ocenia się, że jedynie 30% uchodźców stwarza nadzieje na dostosowanie do nowej rzeczywistości. Na długofalową edukacje w tym zakresie przewidziano 20 mld euro. Berlin opracował jednak także sprawny system kontroli i odsyłania niechcianych osób do ich państw macierzystych.

Nie bez znaczenia jest także sytuacja wewnętrzna w Unii Europejskiej. Brexit ma istotny wpływ na procesy integracyjne i liberalizację gospodarki. Ocenia się, że wyjście z Unii Wielkiej Brytanii znacząco zmienia stosunek procentowy zwolennik wolnego rynku i pogłębionej integracji, do ich przeciwników. Sytuacja ta przedstawia się następująco.

Unia Europejska Zwolennicy liberalizacji Zwolennicy integracji

Przed Brexit 35% 42%

Po Brexit 25% 36%

Niemcy dążą w ramach Unii Europejskiej do rozwiązań gwarantujących im maksymalny zwrot wpłacanych i pożyczanych pieniędzy. Dbają o kondycję swoich wierzycieli, są jednak niechętne redukcji długów. W to miejsce starają się raczej ułatwiać ich spłatę. W ramach dygresji warto przytoczyć tu sytuację, gdy po roku 1989 Polska starała się o redukcję części swojego zadłużenia. Niemcy tradycyjnie były temu przeciwne. Wtedy to Jeffrey Sachs, amerykański ekonomista, pokazał kanclerzowi Niemiec Helmutowi Kohlowi dokumenty, prezentujące redukcję długów Niemiec po II wojnie światowej. To przekonało Kohla, który dostrzegł podobieństwa sytuacji ekonomicznej co umożliwiło redukcję. Był to jednak przypadek jednostkowy i dzisiaj stanowisko Berlina w tej kwestii jest konsekwentne. Niemcy nie złagodzą swojego stosunku do restrykcyjnej polityki fiskalnej w strefie euro i całej Unii Europejskiej.

Polska – Niemcy. Polska a Europa dwóch prędkości

Polska jest bardzo silnie powiązana gospodarczo z Niemcami. W bilansie handlowym Polski, udział Niemiec wynosi 30%. W obszarze inwestycji ta zależność jest jeszcze większa. Sieci kooperacyjne ściśle wiążą firmy polskie z niemieckimi. Jest to sytuacja niebezpieczna dla polskiej gospodarki. Nasza przewaga polegająca na konkurencyjności kosztów produkcji słabnie i będzie miła miejsce jeszcze najwyżej przez kilka lat. Powinniśmy więc mieć alternatywny wariant działalności na wypadek załamania gospodarki niemieckiej.

Dla naszego kraju bardzo ważną kwestie stanowi plan „Europy dwóch prędkości” oraz co on oznacza w rozumieniu dwóch głównych graczy w Unii Europejskiej – Niemiec i Francji. Pomimo, że UE jako organizacja podkreśla stale swoją jedność, to z uwagi na pojawiający się szczególnie w Europie Środkowowschodniej sceptycyzm wobec pogłębiania integracji, coraz częściej słyszymy o konieczności jej zróżnicowania. Ten kierunek zaczyna się pojawiać coraz częściej w retoryce Paryża i Berlina. Jest on jednak postrzegany przez obie stolice inaczej. Francja uważa go za główny cel UE i widzi w relacji: rdzeń UE – peryferie. Jest to kierunek bardzo niekorzystny dla Polski i niebezpieczny dla naszej racji stanu. Inaczej tę kwestię definiują Niemcy. Widzą one w „dwóch prędkościach” środek służący pełnej integracji i pobudzaniu do aktywności słabszych państw, które mają cały czas szansę na przyłączenie się do tego ambitniejszego projektu. Owemu pobudzeniu mają służyć między innymi fundusze strukturalne.

To także z tego powodu, Niemcy forsują możliwie szeroki udział w instytucjach związanych UE przedstawicieli państw spoza strefy euro. Przykładem tego jest między innymi tak silne poparcie dla Donalda Tuska w roli przewodniczącego Rady Europejskiej. Ocenia się, że Niemcy nadal będą starały się inwestować w procesy integracyjne i politykę „otwartych drzwi”, prowadzących do grupy silniej zintegrowanej. Oczywiście na podstawie spełniania określonych kryteriów.

Istnieje jednak ryzyko, że niechęć do Unii i jej coraz szerszej konsolidacji, ze strony państw słabszych, może wzmacniać stanowisko Francji, która nie będzie chciała czekać na maruderów. Jeśli Niemcy dadzą się przekonać, będzie to oznaczało rzeczywiste rozbicie jedności, a dla Polski fatalne skutki na przyszłość. Nasze władze powinny mieć to na uwadze i kierując się dalekowzroczną wizją, dążyć do zwiększonej integracji, tworząc miedzy innymi warunki naszego wejścia do strefy euro. Niestety retoryka i praktyczne działania PiS stanowią skuteczną przeszkodę na tej drodze. Ponadto rozdrobniona i zagubiona programowo opozycja, nie jest zdolna do przeciwstawienia się polityce obecnej władzy, a co gorsza, gwarancją zmiany tej sytuacji w przewidywalnej przyszłości. Może więc to dobry moment na podjęcia naszych działań, wynikających z funkcji społeczeństwa obywatelskiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *