JAKIE WYMIERNE SKUTKI PRZYNIESIE WIZYTA PREZYDENTA ANDRZEJA DUDY W USA?

polishclub.org

Od redakcji

Wybory 2015 roku przyniosły poważną zmianę orientacji w polskiej polityce bezpieczeństwa. Zrezygnowaliśmy z jej zrównoważonego charakteru opartego o nasze członkostwo w NATO i Unii Europejskiej, na rzecz partnerstwa strategicznego z Wielką Brytanią i USA. W kontekście trwającego właśnie brexitu i słabnących relacji transatlantyckich takie podejście należy uznać za błędne. Osłabiamy naszą pozycję w Unii Europejskiej i prezentujemy chłodny stosunek do projektu stałej współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa (PESCO), jednocześnie opierając nasze kalkulacje na niepewnych, niedopowiedzianych i dość płynnych deklaracjach chimerycznego prezydenta USA.

Trwająca właśnie wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczony, już została okrzyknięta przez jego otoczenie i obóz władzy wielkim sukcesem. Towarzyszący prezydentowi minister obrony narodowe Mariusz Błaszczak, posunął się nawet do stwierdzenia, że podpisane porozumienie Trump-Duda może być porównywane do wejścia Polski do NATO. Naszym zdaniem takie opinie może głosić jedynie ktoś, kto nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia Sojuszu Północnoatlantyckiego w architekturze bezpieczeństwa i jego roli w zapewnianiu stabilności obszaru euroatlantyckiego. A przecież wystarczy przeczytać Traktat Północnoatlantycki i Strategiczną Koncepcję Obrony i Bezpieczeństwa Członków Organizacji Traktatu Waszyngtońskiego z 2010 roku.

Przedstawiamy prognozę możliwych efektów tej wizyty, autorstwa Dariusza Stokwiszewskiego. Zapraszamy do dyskusji.

JAKIE WYMIERNE SKUTKI PRZYNIESIE WIZYTA PREZYDENTA ANDRZEJA DUDY W USA?

Chciałbym poddać krótkiej analizie artykuł w „Foreign Policy”, który przywołał portal Onet.pl, a wszystko to związane z rozpoczynającą się w USA wizytą prezydenta Andrzeja Dudy. Wizytą, którą strona polska okrzyknęła ogromnym sukcesem, mającym znacząco zwiększyć bezpieczeństwo Polski, jako wschodniej flanki NATO. Nie do końca jest jednak tak, jak przedstawia to pan Szczerski na swoich konferencjach prasowych, podczas których epatuje ogromnym entuzjazmem i związanymi z wizytą korzyściami. Pamiętamy, kiedy to podczas poprzedniej wizyty w USA Andrzej Duda złożył propozycję budowy w Polsce „Fortu Trump”. Propozycja ta (mam na myśli tylko aspekt odnoszący się do nazwy bazy) bez wątpienia bardzo połechtała „ego” amerykańskiego przywódcy, nie mniej jednak przez czas jakiś pozostała bez większego echa i to pomimo tego, że Duda zaproponował 2 miliardy dolarów wkładu finansowego z naszej strony. Poza tym, partycypowalibyśmy w kosztach utrzymania bazy co daje kolejne kilkadziesiąt milionów złotych rocznie. To oczywiście nie są małe pieniądze, ale bezpieczeństwo zawsze kosztuje.

To było wtedy, obecna zaś wizyta ma doprowadzić do sfinalizowania porozumienia między innymi w tej sprawie.

Można zadać pytanie czemu nagle owa sprawa przyspieszyła i zmierza do szczęśliwego dla nas zakończenia? Przyznam, że nie wiem, jednak z ciekawością oraz dociekliwością śledzę działania w tej sprawie. W związku z kwestią zwiększenia obecności wojsk USA w Polsce pojawiają się jednocześnie różnorakie teorie, wśród których nie brakuje także kontrowersyjnych. Jedną miałoby być zobowiązanie RP do rozwiązania kwestii roszczeń spadkobierców ofiar Holocaustu. Prawdopodobnie od tego amerykańscy kongresmeni uzależniają budowę stałej bazy. Nie wiem na ile jest to prawdopodobne, ale spotkałem się z podobną tezą już znacznie wcześniej. Informację taką podaje też autorka artykułu w „Foreign Policy”, szefowa organizacji „Human Rights First” („Prawa Człowieka Przede Wszystkim”) Melisa Hooper. Poza tym, polski prezydent może spotkać się w USA także z pewnymi zastrzeżeniami administracji amerykańskiej dotyczącymi sytuacji politycznej w Polsce.

Według wielu amerykańskich polityków Kongres USA powinien nalegać, aby przy okazji realizacji umowy o dodatkowej obecności żołnierzy amerykańskich w Polsce, Pentagon przeprowadził też ocenę tego, czy oraz w jakim stopniu „antydemokratyczne działania polskiego rządu” (jak widać Amerykanie nie są bezkrytyczni w stosunku do polskich władz) utrudniają obecne i przyszłe cele wojskowe Ameryki – podaje „Foreign Policy”. Melissa Hooper podkreśla, że choć plany budowy „Fort Trump”, póki co wstrzymano, to do Polski ma trafić kolejny tysiąc amerykańskich żołnierzy.

A zatem tuż przed samą wizytą prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie, niektórzy wojskowi i politycy amerykańscy krytykują prezydenta Donalda Trumpa za nagradzanie „pełzającego autorytaryzmu” Warszawy w formie zwiększonej obecności wojsk USA w Polsce. To nie może być miłe dla ucha polskiego prezydenta. Przeciwnicy twierdzą, nie bez słuszności zresztą, że nie będzie także Waszyngtonowi łatwo prowadzić skutecznej kampanii politycznej przeciw autorytaryzmowi Putina, gdy jeden z najważniejszych jego przeciwników (USA) postępuje podobnie. Zdaniem Mellisy Hooper, wsparcie wojskowe dla Polski może być postrzegane w świecie, jako potencjalna aprobata kolejnych nadużyć polskich władz ze strony USA!

Rodzi się przy tej okazji też inne pytanie: czy dyslokacja w Polsce 1300 (a może 1000 żołnierzy, bo różne źródła podają te dwie liczby) mogłaby mieć jakiś istotne znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa RP? Według autorki artykułu niewielkie, i nie jest to stanowisko odosobnione, bo tak nieznaczne (ze strategicznego punktu widzenia) siły nie odstraszą Moskwy od ewentualnego, co podkreślam, podjęcia agresji przeciw Polsce.

Z drugiej jednak strony nieco inny bo pozytywny jest wydźwięk propagandowy całej tej sprawy. Pamiętać należy, że uderzenie w jakiekolwiek siły amerykańskie nawet poza granicami, jest uderzeniem w Amerykę i powinno się spotkać ze strony Waszyngtonu z odpowiednią reakcją. Wydaje się także, co podkreśla autorka, że dyslokacja kolejnych oddziałów USA w Polsce to ruch niewłaściwy z innego jeszcze punktu widzenia. Hooper zajmuje się obroną praw człowieka, stąd według niej decyzja Trumpa to „nagradzanie rządu (PiS), który lekceważy pryncypia USA i UE”, gdyż postępowanie Warszawy to jej zdaniem pełzający autorytaryzm i niszczenie demokracji. Tak postrzega dotychczasowe działania polskich władz, opierając się na zmianach w siłach zbrojnych, upolitycznieniu wymiaru sprawiedliwości i większości niezależnych dotąd organów państwa polskiego. Tak też postrzegam to ja i wiele innych osób zajmujących się zawodowo oceną polityki.

Reasumując całość muszę stwierdzić, iż każda wizyta polskiego prezydenta w Stanach Zjednoczonych powinna być traktowana z całą powagą, na jaką zasługuje z tym, że nie należy a priori bezkrytycznie przeceniać jej wyników, a na pewno nie zakłamywać jej realnych skutków. Stany Zjednoczone (patrząc może z perspektywy obecnego rządu PiS/SP) to „dziwny kraj” bo działa jedynie partykularnie dla dobra własnego. I tutaj tkwi problem, którego nie są w stanie pojąć czynniki rządowe obecnej ekipy w Warszawie! Nic w tym dziwnego, że Stany Zjednoczone „ciągną do siebie”, w przeciwieństwie do naszych władz, które upajają się najczęściej tym, co w polityce międzynarodowej jest narzędziem. Mam na myśli blichtr oraz „puste słowa”! Musimy być racjonalni i twardo stąpać po ziemi, bo nikt nie da nam niczego za darmo, a już na pewno altruistą nie są zwłaszcza Stany Zjednoczone. Według mnie, wizyta prezydenta A. Dudy nie przyniesie żadnego przełomu, a już na pewno nie można absolutnie (co czynią niektórzy politycy obozu władzy) porównywać jej rangi do rangi wejścia Polski do NATO. To ze wszech miar nieuzasadnione, a wręcz śmieszne!

Stowarzyszenie Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość nie ingeruje w przekazywane do publikacji materiały. Nie dokonujemy ich skrótów, zmian ani korekty. Możemy to zrobić, ale tylko za zgodą lub na prośbę autora tekstu. Prosimy więc autorów o dbałość o treść, język i formę przekazywanych nam materiałów. W wymagających tego przypadkach zastrzegamy sobie jedynie prawo dodawania śródtytułów i jeśli pochodzą one od redakcji informujemy o tym czytelników. Nie zamieszczamy na naszej stronie materiałów niezgodnych z linią programową Stowarzyszenia określoną w jego Statucie. Nie publikujemy treści, w których stosowany jest język wykluczenia i mowa nienawiści, bez względu na to kogo one dotyczą, albo szerzone są ksenofobia i rasizm lub propagowany nacjonalizm, faszyzm bądź nazizm.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *