Kokon obojętności

źródło: polandrockfestival.pl

Powracam często do ważkiego i poruszającego Apelu Bogusława Stanisławskiego – jednego z Członków Założycieli Stowarzyszenia SEDNO. Skierował go do nas wszystkich w Kostrzynie na wspaniałym „Poland Rock Festival”, organizowanym corocznie przez Jerzego Owsiaka. Zawołanie – „Wyjdźcie ze swojego kokona obojętności” musi poruszyć każdego z nas, bez względu na nasz wiek, bez względu na to czy jesteśmy działaczami obywatelskim czy członkami partii politycznej. Przecież ów Apel przypomniał wartości uniwersalne dla każdego myślącego, uczciwego i nowoczesnego obywatela. Czy padł on na żyzną glebę czy na kamień? To pokaże przede wszystkim najbliższe półtora miesiąca. Ale przecież nie tylko w okresie wyborczym ujawniają się obywatelskie postawy. One powinny być prezentowane i kształtowane codziennie. Każdy z nas, uczestniczący aktywnie w życiu społeczno-politycznym powinien czuć się odpowiedzialny za budowanie świadomego i silnego społeczeństwa obywatelskiego, ale także za tworzenie podstaw kapitału społecznego. To powinien być ten nasz „milimetr”, o który staramy się popchnąć nasz świat do przodu. Czy tak się stanie? Czy będziemy potrafili to uczynić?

Widzę, także po ujawnieniu urzędniczego hejtu kierowanego z ministerstwa sprawiedliwości, również na podstawie liczebność manifestacji organizowanych przez różne organizacje i ruchy obywatelskie, jak wiele mamy nadal do zrobienia. Taka afera w państwie o silnym społeczeństwie obywatelskim wywołałaby oburzenie manifestowane przez tysiące, a nawet miliony. Na czele takiego protestu stanęliby opozycyjni politycy i liderzy organizacji obywatelskich. Spowodowałaby one prawdopodobnie upadek rządu. Jednak nie w Polsce. Jeszcze nie. To musi martwić i niepokoić. I to trzeba zmieniać. Nie chciałbym bowiem, żeby sprawdziły się opinie, że nasze społeczeństwo zasługuje na to co ma i że być może obecny rząd jest pierwszym na miarę naszych możliwości.

Coraz częściej można także odnieść wrażenie, że na zwycięstwie wyborczym i pokonaniu PiS zależy przede wszystkim świadomym obywatelom, a nie partiom opozycyjnym. Poza przekazem werbalnym i to kierowanym przede wszystkim do nas, główna z nich zachowuje się tak, jakby zamierzała osłabić PiS a nie pokonać go w walce wyborczej. Czyżby nadal czekała, aż układ obecnej władzy przewróci się sam o własne nogi? Rodzi to zaniepokojenie, ale wywołuje także pytanie – Co zrobi opozycja (cała) z ewentualnym zwycięstwem, które tylko my możemy jej przynieść? Czy w obliczu takiego zaskoczenia uniesie ciężar odpowiedzialności, w obliczy wyzwań i zagrożeń dla współczesnej Polski i świata? Czy to Polska okaże się ważna, czy partyjny interes? Czy mają one pomysł na to, co należy zrobić po PiSie i czy będą konsekwentne i odważne? Jeśli ponownie zostaną zawiedzione nadzieje i jeśli obywatele poczują się ponownie oszukani, to za kolejne cztery lata do władzy mogą dojść ugrupowania bardziej skrajne niż PiS.

Siły opozycyjne nie stają na wysokości zadania nie po raz pierwszy, a część liderek i liderów ruchów obywatelskich straciło zapał, gdyż jak się zdaje osiągnęli oni już swój cel – są na listach wyborczych różnych komitetów partyjnych. Powinno to rodzić nasze pytania o zgodność postaw przynajmniej kilkorga z nich z ich wcześniejszymi deklaracjami, a w konsekwencji stanowić jedną z podstaw naszych wyborczych decyzji. Zastanawiam się także, że skoro nie mieli oni nic ważnego do powiedzenia wcześniej, to skąd bierze się ich pyszne przeświadczenie, że taka zdolność pojawi się nagle i to po wejściu do Sejmu. Ponadto, teraz w pełni rozumiem, dlaczego nie powiodły się kolejne próby budowania silnego programowego frontu ruchów obywatelskich, w tym realizacja postanowień KORD 2. Widzę przecież ich nazwiska na listach wyborczych, kojarzę ich wypowiedzi, ale także działania.

W państwach o okrzepłej demokracji i dużym kapitale społecznym, gdzie nie ma problemu z deficytem zaufania, partie polityczne mają często charakter masowy. Obywatele, którzy utożsamiają się z ich programem i chcą je wspierać uważają po prostu, że najlepszym tego wyrazem jest członkostwo i płacona składka. Mają wtedy także wpływ na funkcjonowanie swoich partii – ich strukturę, władze i program. W Polsce sytuacja wygląda zgoła inaczej. Mamy historyczną wręcz awersję do udziału w partiach politycznych. Partie także nie są gotowe na swoją masowość. Dlatego są one relatywne niewielkie, czasami wręcz kadrowe, a swoją siłę mogą obliczać głównie w oparciu o ocenę poparcia społecznego. Zmiana tej sytuacji to długotrwały proces, który tak naprawdę jeszcze się u nas nie zaczął, między innymi również dlatego, że od lat partyjna walka polityczna ogranicza się do zwalczania przeciwnika, zarówno zewnętrznego – głownie to wojna PiS – PO, jak i wewnętrznego – pozbywanie się aktywnych, ale inaczej myślących członków i frakcji. Niestety, w tej walce najczęściej nie o programy chodzi, ale o emocje, animozje personalne i obronę pozycji lidera-wodza. Główne partie stają się coraz bardziej zamknięte, wręcz oblężone i reagują raczej na siebie nawzajem niż na głos społeczny, za który zresztą także uważają siebie i głoszone przez siebie same opinie i sądy w stylu – „suweren zdecydował”, „Polacy chcą” itp. Nie są gotowe do budowanie szerokich koalicji, nawet w obliczu tak poważnych zagrożeń jak obecnie. Podobne choroby dotknęły także największe i najbardziej aktywne ruchy obywatelskie.

Jednak nadal uważam, że największą szansę dla odnowy życia politycznego stanowią powstałe po wyborach 2015 roku ruchy i organizacje obywatelskie o charakterze politycznym. Jest nas naprawdę wiele, choć nadal w większości jesteśmy organizacjami małymi i nie mamy w pojedynkę wystarczającej siły. Powinniśmy być wraz z partiami politycznymi wzajemnie się uzupełniającymi bytami i prowadzić ze sobą partnerski dialog. Do tego jednak potrzeba naszej integracji programowej. Nie musi to być jedna wielka koalicja, ale koalicje organizacji o podobnych zapatrywaniach politycznych i ideologicznych. Jednak jest oczywiste, że podstawowe zasady funkcjonowania demokratycznego państwa prawnego powinny stanowić fundament każdej z nich. Powinniśmy mieć zasoby i być gotowi do jednoczenia naszych działań w obliczu najpoważniejszych zagrożeń, ale także do bieżącej współpracy w zakresie edukacji, organizacji obywatelskich niezależnych mediów, dyskusji programowej. Do rozmów na ten temat będzie trzeba powrócić. Dobrym przykładem, że jest to możliwe, jest powstała w 2018 roku Karta Zasad Środowisk Obywatelskich i powołane do życia w lutym tego roku Porozumienie Inicjatyw Obywatelskich. Tworzą one podstawę współpracę ponad 20 organizacji i ruchów. To jednak nadal za mało.

Musimy nareszcie zrozumieć wszyscy, że nasz cel jest wspólny. Zmuśmy więc partie polityczne, żeby wyszły ze swojego kokona obojętności wobec ruchów obywatelskich i stały się naszym partnerem. Musimy jednak przejść podobną drogę, żeby zrozumieć, jak wszechstronną siłę stanowimy i jaki wpływ możemy mieć na naszą przyszłość. Do tego jest jednak potrzebny nasz partnerski dialog, otwarty i konstruktywny, bez sztucznego narzucania lidera. W konsekwencji takich działań musi powstać komplementarna współpraca partii politycznych z ruchami obywatelskimi. W polskich warunkach nie ma dla niej alternatywy chyba, że uznamy za nią szybką drogę w kierunku coraz większego autorytaryzmu władzy. Ocknijmy się więc i nie tłumaczmy wszystkiego naszą historią i niedouczonym społeczeństwem, które nie zostało dotknięte duchem Oświecenia. Pokażmy, że jako obywatele jednak potrafimy i że jest przed nami lepsza przyszłość. Przecież w roku 1989 to się nam udało.

Mam nadzieję, że po najbliższych wyborach, bez względu na ich wynik, wyciągniemy wnioski. Mądrzejsi o właśnie zdobywaną wiedzę zaczniemy raz jeszcze i tym razem pójdziemy znacznie dalej. Bowiem bez silnego i świadomego swoich praw i obowiązków społeczeństwa obywatelskiego, nasza historia będzie się powtarzać. Ponadto, nasz los jest zbyt ważny, a polityka zbyt poważna, żeby powierzać ją jedynie zawodowym politykom, którzy często nie robili niczego innego poza zasiadaniem w Sejmie lub Senacie, a słowo „zasiadanie” uważam tutaj za kluczowe. Nie oczekujmy jednak, że zaczną się oni liczyć z nami i naszym zdaniem, dopóki nie pokażemy im naszych możliwości, siły i determinacji. A nasza obywatelska siła leży także w naszej jedności i zgodnej współpracy. Musimy być gotowi do wspierania władz i opozycji, kiedy widzimy, że chcą one realizować potrzebny i nawet trudny program, ale musimy być także krytyczni, gdy dostrzegamy, że liczą one jedynie na przetrwanie i trwanie, kłamią, mataczą okazują swoją arogancję i prowadzą nas do zguby. Także obecnie. Wiele jest pracy przed nami, ale nadal wiele jest także przed nami szans. Czy będziemy do niej gotowi i czy będziemy chcieli z nich skorzystać zależy w dużej mierze od nas samym.

Stowarzyszenie Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość stara się nie ingerować w przekazywane do publikacji materiały. Nie dokonujemy ich skrótów. Zastrzegamy sobie jedynie prawo do redakcji, korekty, dodania tytułu, śródtytułów i podkreśleń. Prosimy uprzejmie autorów przekazywanych nam materiałów o dbałość o język i formę.

Nie zamieszczamy na naszej stronie materiałów niezgodnych z linią programową Stowarzyszenia określoną w jego Statucie. Nie publikujemy treści, w których stosowany jest język wykluczenia i mowa nienawiści bez względu na to, kogo one dotyczą. Nie publikujemy także materiałów, których celem jest szerzenie ksenofobii, homofobii, rasizmu albo propagowanie nacjonalizmu lub faszyzmu, w każdej ich formie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *