Od redakcji
Agnieszka Leonczuk uczestniczyła aktywnie w obywatelskim proteście wobec „reformy edukacji”, która już na zawsze będzie miała twarz zadowolonej z siebie ministry. Podobnie jak Autorka, my także nie możemy znaleźć racjonalnych przesłanek likwidacji gimnazjów. Spełniały one swoje zadanie bardzo dobrze i stwarzały możliwość na wyrównanie szans edukacyjnych dla młodzieży pochodzących z równych środowisk i rejonów Polski.
Dzisiaj, ich likwidacja, wraz z ograniczaniem możliwości kształcenia dzieci od szóstego roku życia, stanowią sztandar polityki edukacyjnej partii władzy. Czy chodzi jej więc o stworzenie modelu kształcenia własnego elektoratu?
KONIEC ERY GIMNAZJUM. ZAWIEDLI TAKŻE RODZICE[1]
I to już koniec…
Ponad 7 500 gimnazjów, ponad milion absolwentów ostatnich 3 roczników istnienia gimnazjów uczących się w likwidowanych placówkach, tysiące nauczycieli przygotowanych do pracy z młodzieżą, aktywne zespoły kadry, najnowocześniejsze budynki szkolne – to wszystko właśnie się kończy.
Wśród kwiatów, podziękowań, zachwytów nad młodzieżą, wspaniałych, o ile nie najlepszych „kumulacyjnych” świadectwach, wśród życzeń na przyszłość… to jednak próba trzymania fasonu i marzenie o jak najszybszym odpoczynku po tym okropnym roku szkolnym. Wszyscy zasługujemy na wakacje – dzieci, nauczyciele i rodzice. Wydaje się, że jakoś to będzie, gdyż jakoś to przecież zawsze jest. Tyle, że jakoś to jednak nie jakość. Jest w nas lęk i obawa, ale przecież te najwspanialsze i najlepsze dzieciaki, które mają super świadectwa i rewelacyjne osiągnięcia, pracowały intensywnie cały rok – muszą się dostać do wybranej szkoły. Tak myślimy.
Na szczęście lubelska kurator oświaty „uspokaja” tłumacząc, że „że przygotowano wystarczającą liczbę miejsc. Tyle tylko, że spora część uczniów – w związku z podwójnym rocznikiem – nie dostanie się tam, gdzie by chciała. To oznacza, że owszem, miejsca dla nich będą, ale… na przykład w innych miejscowościach.” I przekonuje, iż „nie zawsze jest tak, że te marzenia się spełniają.”
I po raz kolejny uświadamiam sobie, że za takie słowa, za zniszczenia, za stres naszych dzieci, wyścig po oceny opowiadamy również my, rodzice. Pozwoliliśmy rządzącym na tę deformę biernością, niewiedzą, ignorancją, strachem, brakiem myślenia o przyszłości najważniejszych dla nas ludzi, czyli naszych dzieci. Rodziców dzieci z kumulacji roczników jest 1,5 mln. Półtora miliona matek i ojców miało moc powstrzymania zniszczeń, które będą jeszcze długo towarzyszyć uczniom i uczennicom, ale z tej mocy nie skorzystaliśmy nawet w dostatecznym stopniu.
Gdy dziś gimnazjalistki i gimnazjaliści odbierają już po raz ostatni świadectwa, tak często opatrzone czerwonym paskiem, my też je odbieramy – tylko, że z naganą. My dorośli daliśmy przyzwolenie deformie, pozwalamy na chorą rywalizację o miejsca do liceum, pozwalamy na zmiany podstaw programowych często nawet ich nie przeglądając, pozwalamy na to, że nasze dzieci będą przez wszystkie lata liceum tłoczyły się w przeładowanych klasach oraz na to, by nauczyciele gremialnie mieli ochotę uciec z zawodu, zatem mimo kwiatów i uśmiechów to smutny dzień.
Było nas za mało. Przepraszam Gimbazo….
Stowarzyszenie Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość nie ingeruje w przekazywane do publikacji materiały. Nie dokonujemy ich skrótów, zmian ani korekty. Możemy to zrobić, ale tylko za zgodą lub na prośbę autora tekstu. Prosimy więc autorów o dbałość o treść, język i formę przekazywanych nam materiałów. W wymagających tego przypadkach zastrzegamy sobie jedynie prawo dodawania śródtytułów i jeśli pochodzą one od redakcji informujemy o tym czytelników. Nie zamieszczamy na naszej stronie materiałów niezgodnych z linią programową Stowarzyszenia określoną w jego Statucie. Nie publikujemy treści, w których stosowany jest język wykluczenia i mowa nienawiści, bez względu na to kogo one dotyczą, albo szerzone są ksenofobia i rasizm lub propagowany nacjonalizm, faszyzm bądź nazizm.
Przypisy
↑1 | Tytuł pochodzi od redakcji. |
---|