OBYWATELSKA NIEZGODA

Marsz KOD „W obronie Twojej wolności”, 23 stycznia 2016 r. Zdjęcie Hanna Korablin (archiwum prywatne)

Od redakcji

Choć nie brakuje nam bieżących tematów, to w naszych cyklu dotyczącym przyszłości ruchów i inicjatyw obywatelskich chcemy przypomnieć tekst Bogusława Stanisławskiego napisany w 2016 roku. Dzisiaj, gdy prezentowany w sondażach poziom społecznego poparcia dla polityki destrukcji demokratycznego państwa może nas zniechęcać i podsuwać bardziej zmęczonym pokusę zgubnych zaniechań, niech zdanie napisane wówczas przez Autora – „Nie mam jednak wątpliwości, że znajdziemy inne formy obywatelskiego protestu i że będzie nas w tym proteście – jeśli nie znikną jego przyczyny – coraz więcej.” – stanowi dla nas stałe memento.

Czekają nas być może kolejne poważne próby. Jesteśmy jednak przekonani, że bez względu na wszystko będzie nas coraz więcej, gdyż jeśli nie przebudujemy polskiej polityki przyczyny obecnej sytuacji nie zanikną. Bo nie udało się nam odwrócić szkodliwych zmian i powstrzymać zniszczeń, ale nie udało się nam także połączyć sił. Niewykluczone, że antydemokratyczny walec pojedzie jeszcze dalej. Dlatego tak potrzeby jest nam dzisiaj „jakiś, choćby niewielki, zastrzyk optymizmu i szczypta nadziei.” Obyśmy jednak nie musieli po latach wspominać i przypominać tylko tej początkowej siły naszego zrywu, tak jak w historii naszej piłki nożnej wciąż przypominamy MŚ w Niemczech z 1974 roku. Czy przypomnimy sobie więc teraz co nas jednoczyło i ponownie zaczniemy współdziałać?

OBYWATELSKA NIEZGODA*

To wydarzyło się już po raz piąty – 3.12 przed Trybunałem, 12.12 wielki marsz, 19.12 przed Sejmem, 9.01 przed radiową „jedynką”, 23.01 znów marsz. Okres przedświąteczny, później mroźno. Byliśmy raz grupą interesu broniącą starego układu, innym razem – złodziejami i komuchami, gorszym sortem, jeszcze innym – wegetarianami i rowerzystami, ostatnio demonstrowaliśmy wyciągnięte z szaf na tę okoliczność futra z norek. I te rozdawane pieniądze, były nawet sugestie, że żydowskie. I ktoś nas podobno wyprowadzał. No, to ja chciałem powiedzieć tyle choćby, w swoim wyłącznie imieniu, że mnie nikt nigdzie nie wyprowadzał, wdzięczny jestem tylko, że ktoś mi podpowiedział, gdzie mogę spotkać ludzi podobnie jak ja myślących, żeby wspólnie wyrazić obywatelską niezgodę na cyniczne okłamanie Polaków w kampanii wyborczej, na łamanie konstytucyjnych praw obowiązujących w moim kraju, na partyjne zawłaszczanie państwa i kroki zmierzające do zmiany jego ustroju, na cios poniżej pasa, jaki rząd mojego kraju zadaje konstrukcji europejskiej, na wstyd jaki w sobie – jako Polak – noszę i z którym trudno mi się uporać. Z przypisywanych mi tożsamości potrafię się zidentyfikować tylko z rowerzystą, no, może jeszcze, przy określonej, stygmatyzującej interpretacji, z „gorszym sortem”.

I to jeszcze chciałem powiedzieć, że się na tych spotkaniach nie zawiodłem, że każdorazowo spotykałem tych ludzi, których pragnąłem spotkać: mimo smutku uśmiechniętych, bez krzty zaciekłości, agresji, po prostu upominających się „o swoje”, o podstępnie ukradzioną im Polskę na miarę marzeń wielu pokoleń, wspólnie budowaną przez ćwierć wieku, nie bez potknięć i uchybień, ale konsekwentnie zmierzającą w dobrą stronę mocy.

I smutno mi kiedy pomyślę, że tych spotkań – gdzie każdorazowo spotykałem mnóstwo przyjaciół i znajomych z różnych ścieżyn życia, gdzie tyle wymienianych jest spontanicznie uścisków, gdzie znaleźć można wreszcie atmosferę autentycznej wspólnoty – wkrótce mi zabraknie. Bo ich permanencja nie wytrzyma próby czasu, bo one nie mogą spowszednieć, bo ich etos trzeba zachować na czas być może jeszcze trudniejszy. Nie mam jednak wątpliwości, że znajdziemy inne formy obywatelskiego protestu i że będzie nas w tym proteście – jeśli nie znikną jego przyczyny – coraz więcej. Na razie udało nam się nieco policzyć i odbudować stare więzi. I jest to – dla mnie przynajmniej – jakiś, choćby niewielki, zastrzyk optymizmu i szczypta nadziei.

*Tekst powstał pod koniec stycznia 2016 roku

Stowarzyszenie Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość stara się nie ingerować w przekazywane do publikacji materiały. Nie dokonujemy ich skrótów. Zastrzegamy sobie jedynie prawo do redakcji, korekty, dodania tytułu, śródtytułów i podkreśleń. Prosimy uprzejmie autorów przekazywanych nam materiałów o dbałość o język i formę.

Nie zamieszczamy na naszej stronie materiałów niezgodnych z linią programową Stowarzyszenia określoną w jego Statucie. Nie publikujemy treści, w których stosowany jest język wykluczenia i mowa nienawiści, bez względu na to kogo one dotyczą. Nie publikujemy także materiałów, których celem jest szerzenie ksenofobii, homofonii, rasizmu albo propagowanie nacjonalizmu lub faszyzmu, w każdej ich formie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *