POLACY, NIC SIĘ NIE STAŁO?

Okiem obywatela

Używając języka Grzegorza Schetyny, należy raczej zadać sobie tak brzmiące pytanie. Nie udawajmy jednak, że była to pierwsza połowa meczu piłki nożnej, ale przyznajmy, że to był drugi set meczu siatkówki. Namawiam do takiego porównania i przypominam „liderowi zjednoczonej opozycji”, że przegraliśmy już dwa sety. W pierwszym – wyborach samorządowych – tylko PiS zwiększył przecież swój stan posiadania w sejmikach wojewódzkich. W drugim – wyborach do PE – PiS wygrał już zdecydowanie.

Tak więc Polacy – stało się! O ile wybory samorządowe nie zmieniły poważnie sytuacji w Polsce samorządowej, o tyle te wybory sprawiły, że Polska traci swoją pozycję wśród liczących się frakcji w europejskim parlamencie. PiS zasili tradycyjnie frakcję Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Trzeba przyznać, że twórcy nazwy tej eurosceptycznej grupy wykazali się przewrotnym i cynicznym poczuciem humoru. Wśród 59 deputowanych EKR, aż 27 będą stanowili członkowie tzw. zjednoczonej prawicy. Będą najsilniejszą grupą tej frakcji, a jej przewodniczącym zostanie prawdopodobnie Ryszard Legutko. Co to oznacza? Oznacza to, że właśnie ograniczyliśmy nasze możliwości koalicyjne w PE, miedzy innymi nasz skuteczny udział w obsadzaniu istotnych funkcji w administracji UE przez polskich urzędników. Jak są to ważne stanowiska wiedzą dojrzałe państwa członkowskie. Polska niestety nie.

Na szczęście w całej Europie, pomimo wyników wyborów we Włoszech i Francji, eurosceptycy, nacjonaliści i populiści będą zdecydowaną mniejszością. Pocieszające jest, że Polska nie wysyła do Strasburga rodzimych faszystów i trudnych do jednoznacznego zdefiniowania kukizowców.

Teraz jednak czas nie na długie analizy, ale na zdecydowane działanie. Od wczoraj, nie od jutra. Rodzą się jednak pytania i to pytania egzystencjalne dla demokratycznej części polskiej sceny politycznej. Pierwsze, to pytanie wspólnie czy osobno. Te wybory pokazały, że tylko wspólnie. Niestety już słychać głosy, np. PSL, świadczące o rozważaniu tej opcji, a nie o woli jej wzmacniania. Pojawiają się także warunki, że jeśli do ewentualnej koalicji wejdzie Wiosna to opuści ją PSL. Przypominam więc liderowi tej ostatniej już klasowej partii w Polsce, która skutecznie traci swój wiejski elektorat, że dzisiaj walczymy o Polskę, a nie o interesy branżowe.

Powtórzę więc truizm. O przyszłość Polski zdecydujemy w wyborach jesiennych. Zdecydujemy wówczas o naszej polityce wewnętrznej i pozycji Polski w UE i NATO. Pamiętajmy bowiem, że główne decyzje dotyczące UE i NATO zapadają w państwach członkowskich, gdyż w obu tych Organizacjach obowiązuje międzyrządowy mechanizm podejmowania decyzji.

Żeby jednak było możliwe zwycięstwo opozycji demokratycznej, nie wystarczy zaangażowanie społeczeństwa obywatelskiego i aktywność naszych ruchów. Do walki wyborczej stają przecież partie polityczne. Jeśli więc mamy i chcemy im pomóc, owe partie powinny wyposażyć nas w argumenty. Mówiąc krótko i zaskakując pewnie Grzegorza Schetynę i pozostałych liderów partii opozycyjnych – MUSICIE MIEĆ PROGRAM! Musicie mieć program autorski, porywający i niepopulistyczny. Zrozumcie w końcu i pogódźcie się z tą prawdą – nie przekonacie do siebie elektoratu PiS, gdyż ta partia w swoich zachowaniach jest dokładną jego emanacją i legitymizuje jego postawy wobec życia i innych obywateli. Mówcie prawdę, pokazujcie konsekwencje rozdawnictwa, ale dajcie także nadzieję tej części naszego społeczeństwa, która potrzebuje pomocy i wsparcia ze strony Państwa, widzi konieczność zmiany, a jednocześnie nie akceptuje polityki PiS. Opozycjo partyjna, jeśli chcesz mieć szanse musisz wykazać się wrażliwością społeczną i zastąpić w Polsce brak poważnej alternatywy socjaldemokratycznej. Nie licytuj się jednak na populizm z mistrzami.

Ponadto, od dawna zaniedbujecie politykę informacyjną. Pomimo posiadanych subwencji pochodzących z budżetu państwa nie potrafiliście stworzyć szerokiej sieci informacyjno – promocyjnej, podobnej do tej, którą stworzył PiS. Nie powtarzajcie wciąż o wsparciu hierarchii kościelnej. Dzisiejszy klimat wokół Kościoła, to dobry moment, żeby odważnie mówić o konieczności zmiany tej sytuacji. Nie potrafiliście także wykorzystać potencjału, jaki zaczęły tworzyć niezależne media obywatelskie. Przecież pojawiła się rzesza profesjonalnych dziennikarzy i pracowników mediów, zwalnianych przez PiS. Musieli organizować się sami. To dobrze, bo są niezależni, ale potrzebowali pomocy finansowej i tę mogli bezwarunkowo otrzymać także od was. Wy jednak wolicie poruszać się po znanej linii Sejm – siedziba partii – ul. Wiertnicza (TVN). Nie różnicie się w tym względzie od PiS. Siedzieliście i siedzicie w ograniczonej bańce informacyjnej. Zwracacie się do określonego i przekonanego wyborcy. Nie staracie się zdobywać nowych zwolenników, szczególnie na wsi i w małych miastach. Potwierdzają to kolejne wybory. Przecież nie ma w tym niczego odkrywczego, dlaczego więc nie staracie się tego zmieniać. Zastosujcie się do kultowej rady Maxa Paradysa – IDŹCIE NA WSCHÓD!. TAM MUSI BYĆ JAKAŚ CYWILIZACJA.

Zdecydowanej i prowadzonej w całej Polsce kampanii informacyjnej, spotkań z ludźmi i aktywnego funkcjonowania posłów, nie zastąpi wybielony uśmiech i nieporadne odniesienia do sportowej terminologii. Czy jednak to potraficie? A może pytanie należy postawić inaczej. Czy tego chcecie? Czy nasze obywatelskie oczekiwania są zgodne z waszymi planami?

Obawiam się waszej szczerej odpowiedzi na tak postawione pytania. Dlatego to my, ruchy obywatelskie musimy zrobić wszystko, żeby zmusić partie opozycyjne, szczególnie PO, do działania. Niestety, jak dotąd poważniejsza krytyka Grzegorza Schetyny i jego partii prowadziła do zarzutu bycia symetrystą, a nawet zwolennikiem PiS. Mamy przecież i własne plemię. Chcę więc zadać nieprzejednanym i bezkrytycznym zwolennikom tej partii kilka pytań. Czy można założyć, że Grzegorz Schetyna i jego otoczenie wcale nie zmierzają do zwycięstwa w jesiennych wyborach? Może kierują się obawą o skutki recesji przy rozpasanym rozdawnictwie, które mogą spaść na kolejny rząd. A może chcą raczej umocnienia duopolu, osłabienia lub eliminacji mniejszych partii i uczynienia z PO jedynej liczącej się opozycji/władzy. Casus Nowoczesnej daje nam chyba do myślenia. Czy w Polsce taki stan rzeczy ma szanse powodzenia? Czy my wyborcy powinniśmy w tym pomagać? Jeśli nie, kiedy zaczniemy żądać zdecydowanych działań, a nie pokornie o nie prosić?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *