POLITYKA UNIJNA GŁÓWNYCH OBOZÓW POLITYCZNYCH W POLSCE

deon.pl

Od redakcji

Prezentując Państwu dyskusję panelową na temat „Polityki unijnej głównych obozów politycznych w Polsce”, zorganizowaną pod patronatem Porozumienia Inicjatyw Obywatelskich, skupiamy się na jej głównych wątkach i stanowiskach, jakie zajęli Paneliści. Ograniczamy komentarz organizatorów do minimum, prosząc jednocześnie o Państwa opinie.

„POLITYKA UNIJNA GŁÓWNYCH OBOZÓW POLITYCZNYCH W POLSCE”

Dyskusja z udziałem Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz z Fundacji im. Stefana Batorego, Piotra Macieja Kaczyńskiego z European Institute of Public Administration, Pawła Musiałka z Klubu Jagiellońskiego, Jana Parysa – polityka i publicysty oraz Eugeniusza Smolara z Centrum Stosunków Międzynarodowych odbyła się 4 kwietnia br. w Collegium Civitas. Jej organizatorami byli: Fundacja My Obywatele Unii Europejskiej, Konwersatorium im. A. F. Modrzewskiego oraz Stowarzyszenie Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość (SEDNO), a roli moderatora podjął się Andrzej Kostarczyk z Konwersatorium.

W dyskusji skupiono się na pytaniu, czy istnieje klarowna polityka unijna polskich partii politycznych, a jeśli tak, to czy obejmuje ona zagadnienia z zakresu unijnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.

Przedstawiciele środowisk zbliżonych do obecnego obozu władzy – Jan Parys i Paweł Musiałek, prezentowali punkt widzenia obecnego rządu.

Jan Parys stwierdził, że polityka unijna nie stanowiła priorytetu polityki zagranicznej rządu PiS-u. PiS koncentrował się – z powodzeniem – na budowaniu jak najsilniejszych, sojuszniczych relacji z USA. Zwiększył w ten sposób istotnie bezpieczeństwo Polski, czego gwarantem jest obecność w naszym kraju pięciu tysięcy żołnierzy amerykańskich. Parys przywołał, jako przykład sukcesu Polski, szczyt NATO w Warszawie, w roku 2016. Polska polityka zagraniczna powinna, jego zdaniem, być szczególnie wyczulona na budowanie współpracy między Niemcami i Rosją, co zarówno historycznie, jak i obecnie, wymierzone jest w interesy Polski. Próbował bronić ministerstwa spraw zagranicznych, obarczając resort sprawiedliwości i gospodarki odpowiedzialnością za pogorszenie relacji z UE i państwami członkowskimi.

Paweł Musiałek, bardziej krytyczny wobec niektórych posunięć władzy, tłumaczył, że PiS nie docenił, jaki wpływ na opinię europejską i międzynarodową będą miały jego krajowe decyzje polityczne. Szczególnie te związane z naruszeniem zasad praworządności, które PiS przedstawiał swojemu elektoratowi, jako sprawę wewnętrzną Polski. Stwierdził, że PiS nie docenił powagi tego sporu i nie spodziewał się, że zostaną wobec Polski zastosowane procedury wynikające z art. 7 TUE. Jednocześnie poddawał pod wątpliwość uprawnienia Unii do wydania takich ocen, a nawet zwracał uwagę na brak jasnej definicji, czym owa praworządność jest. Podkreślał także, że zjednoczona prawica jest mniej eurosceptyczna, niż mogłoby się wydawać na podstawie oceny głoszonych przez nią opinii. Na forum UE, za słowami nie idą, według niego, działania. Dodał, że Polacy opowiadając się w referendum za wejściem do UE, nie wyrazili automatycznie zgody na każde unijne rozwiązanie. Pytał także, dlaczego optowanie za metodą międzyrządową ma wzmocnić Niemcy, a osłabić Polskę. Zgodził się, że brak polskich urzędników w UE jest szkodliwy, gdyż mogliby oni stanowić element „systemu wczesnego ostrzegania” dla władz państwowych.

Odmienne stanowiska prezentowali Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, Piotr Maciej Kaczyński i Eugeniusz Smolar.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przedstawiła swoją autorską analizę podejścia głównych uczestników obecnej sceny politycznej do stosunków w ramach UE oraz ich wizji Europejczyka – Obywatela UE. Pierwsza z owych wizji, to wizja „Europejczyka mainstreamowego”. Prezentuje ją PO, a szerzej: Koalicja Europejska. Owego Europejczyka cechuje chęć zachowania status quo (do 2015 roku było dobrze), szacunek do unijnych wartości, deklarowana chęć przyjęcia euro (szczególnie w obliczu Brexitu). Kolejna wizja to wizja „Europejczyka rewolucyjnego”. Głównym jej głosicielem jest dzisiaj partia „Wiosna”. Tu kluczowe jest twierdzenie, że nie ma prostego powrotu do stanu sprzed 2015 roku i że Unia musi się zmienić. Podnoszona jest kwestia Unii bardziej socjalnej, przeznaczającej środki także na sprawy społeczne. Ważne miejsce zajmują także kwestie źródeł energii i ochrony klimatu. Trzecia wizja, to wizja „Europejczyka freeridera”. Jest ona prezentowana przez zjednoczoną prawicę (głównie PiS) i koncentruje się głównie na własnej tożsamości, demonstruje przywiązanie do wartości tradycyjnych, postuluje mniej wspólnotowości, a więcej wpływu na decyzje UE ze strony państw narodowych. Główna linia podziału przebiega więc pomiędzy podejściem integracyjnym (KE i Wiosna), a antyintegracyjnym (PiS, środowiska nacjonalistyczne, Konfederacja). Pomimo tego, w polityce PO i PiS jest wiele punktów stycznych, na przykład brak zainteresowania nową agendą UE, brak zrozumienia problemu, jaki Chiny stanowią dla gospodarki unijnej, czy też lekceważenie cyberzagrożeń. Ważną kwestią jest także brak jasno określonego instrumentarium prowadzonej polityki. Nie wskazuje się wcale, w jaki sposób i jakimi narzędziami program unijny będzie realizowany, co wiąże się także z brakiem zainteresowania obecnością Polaków w instytucjach UE, a także ze słabym poziomem wykorzystania funduszy unijnych przez 3. sektor i naukę. Odniosła się także do wypowiedzi Jana Parysa w sprawie odpowiedzialności poszczególnych resortów za relacje z UE. Podkreśliła, że to rząd odpowiada za każdy rodzaj polityki, a nie ten czy inny resort, a więc to rząd odpowiada za poziom relacji i pozycję Polski w Unii Europejskiej. Nieumiejętna polityka zagraniczna PiS doprowadziła do powrotu podziału na Europę Zachodnia i Wschodnią, choć dzięki kilkuletnim staraniom, Polska była lokowana w Europie Środkowej. Doprowadziło to także do tego, że państwom Europy Zachodniej (np. Włochom) wybacza się więcej i łatwiej niż państwom Europy Wschodniej. Coraz częściej także politycy obarczają Unię Europejską odpowiedzialnością za swoje błędy i niepowodzenia, co stanowi propagandowy przekaz na użytek odbiorcy wewnętrznego, ale osłabia poczucie wspólnoty i solidarności w Unii.

Eugeniusz Smolar zwrócił uwagę, że w relacjach międzynarodowych słowa mają jednak swoje znaczenie i wagę. Przykładem jest ich wpływ na decyzję o Brexicie. Pomimo że Polska na forum UE nie korzysta praktycznie z prawa veta, to jej obecna polityka wewnętrzna i głoszone przez przedstawicieli władzy opinie mają wpływ na stosunki z innymi państwami Unii. Mówienie o planach zmiany traktatów, czy opinie głoszone na temat innych członków wspólnoty są niepokojące i pozbawiają nas zdolności koalicyjnych. To uniemożliwia nam jednanie sojuszników wokół własnych koncepcji. Nie mamy szans na „targi polityczne” ani na lobbowanie na rzecz naszych kandydatów na istotne stanowiska w administracji unijnej. Nie rozumiemy, czym jest nasza racja stanu. Ostro skrytykował wypowiedzi J. Parysa w sprawie naszego bezpieczeństwa budowanego na wątłych podstawach i sprowadzanie go do obecności żołnierzy amerykańskich, która nie jest stałą gwarancją, a z uwagi na politykę obecnego prezydenta USA, może być bardzo tymczasowa. Zarzucił także PiS, że szuka w UE sojuszu z populistami i nacjonalistami, ale ci traktują je instrumentalnie. To działanie szkodliwe dla Polski.

Maciej Piotr Kaczyński zaapelował, żeby nie mówić o polityce unijnej jako o polityce zewnętrznej, gdyż Polska jako państwo członkowskie powinna ją traktować jako wewnętrzną. Przeciwstawiał się „suwerenizmowi” rozumianemu w sposób anachroniczny. Podkreślił, że pojedyncze państwa UE nie są w stanie zapewnić swojej suwerenności w konflikcie z wielkimi korporacjami międzynarodowymi i ważnymi lobby. W Polsce dobrym tego przykładem jest uległość kolejnych władz wobec lobby węglowego. Tylko podejście wspólnotowe stwarza szansę. Za przykład podał decyzję KE w sprawie Nord Stream 2, która nie była po myśli międzynarodowych koncernów paliwowych. Stwierdził także, że to właśnie integrująca się UE jest odpowiedzią na „uciekającą suwerenność państw”. Ostrzegał przez skrajnymi partiami lewicowymi i prawicowymi w UE. Z jego obserwacji wynika, że Razem szuka kontaktów z Europejskimi lewakami, a PiS z „suwerenistami” (populiści i nacjonaliści). Odniósł się także do opinii przedstawiciela Klubu Jagiellońskiego na temat braku jasnej definicji praworządności i kompetencji UE do oceny jej poziomu. Praworządność jako jedna z fundamentalnych wartości unijnych oraz kompetencje organów UE, także w zakresie owej kontroli, zostały określone w art. 2 – 6 TUE.

Zdaniem moderującego panel Andrzeja Kostarczyka, główna trudność dokładnego opisu polityki unijnej różnych obozów politycznych wynika z tego, iż jest ona prowadzona na trzech, często rozbieżnych wobec siebie, płaszczyznach: propagandowej, oficjalnej/dyplomatycznej oraz realnej na forum unijnym. Brak spoistości tych trzech wymiarów występuje najwyraźniej na przykładzie PiS, które podporządkowało swoją politykę unijną potrzebom wewnętrznej walki politycznej, jaką toczy z opozycją. Stąd bardzo krytyczna, przekraczająca granice zdrowego rozsądku i przyzwoitości, jest linia propagandowa „zjednoczonej prawicy”, która stara się przedstawić instytucje Unii Europejskiej w jak najgorszym świetle. PiS lekceważy złe wrażenie, jakie wypowiedzi prorządowych mediów i wielu pisowskich polityków wywołują w stolicach europejskich, zwłaszcza Niemiec i Francji. Stanowisko oficjalne rządu polskiego, choć na szczęście wyrażone w języku dyplomatycznym, nie niweluje dystansu, jaki powstał między Warszawą a zachodnią Europą i organami Unii. Tym bardziej, iż jest on wywołany głęboką różnicą zdań, dotyczącą tak podstawowych kwestii, jak naruszanie praworządności, zasady solidarności w realokacji uchodźców, czy polityki klimatycznej. W tych sprawach rząd polski stara się unikać otwartej konfrontacji, stosując raczej taktykę przeciągania i uników, jaskrawo odbiegającą od języka, jakim posługuje się na arenie krajowej.

Biorąc pod uwagę brutalność krajowej walki partyjnej, zdziwienie może budzić fakt, iż na forum unijnym zarówno rząd jak i opozycję cechuje – jeśli pominąć spór dotyczący praworządności – dość daleko idąca zbieżność poglądów. Ściślej, należałoby powiedzieć: brak poglądów. Aktywność polskich eurodeputowanych wobec głównych problemów dzielących państwa unijne, jest bardzo umiarkowana. Występuje to zwłaszcza wobec stosunku Polski do strefy euro, polityki imigracyjnej czy klimatycznej. Polscy politycy nie biorą udziału w dyskusji na temat reform potrzebnych Unii. Opozycja jest zorientowana mainstreamowo, PiS zaś głosi hasła reform, które pozbawione są merytorycznej treści.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *