RÓŻNICE FREKWENCJI WYBORCZEJ 2018/2019. CO Z TEGO MOŻE WYNIKAĆ?

nto.pl

Od redakcji

Przedstawiamy uproszczoną analizę dotyczącą wyborów do Parlamentu Europejskiego. Odnosi się ona do kwestii frekwencji oraz zysków i start uczestniczących w nich partii i koalicji. Nie jest ona próbą uspokojenia naszego środowiska, ale raczej wskazania na istniejące możliwości, rezerwy i potrzeby.

W ostatnich dniach ukazało się już kilka materiałów o podobnym charakterze. Autorem tego opracowania jest aktywny uczestnik ruchów prodemokratycznych – członek zarządu Regionu KOD Mazowsze i przewodniczący jednej z obwodowych komisji wyborczych. Zachęcamy wszystkich do wyrażania własnych opinii i zamieszczania komentarzy pod artykułem, a także na Facebooku.

RÓŻNICE FREKWENCJI WYBORCZEJ 2018/2019. CO Z TEGO MOŻE WYNIKAĆ?

Nie jest tajemnicą i moim odkryciem, że frekwencja w wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego różniła się znacząco. Dla przedstawienia tej różnicy posłużyłem się wynikami wyborów do sejmików wojewódzkich i do PE w skali Polski, które prezentuję w tabelce z rozbiciem na główne ugrupowania/koalicje. Grupy te starałem się konfigurować tak, aby porównania 2018/2019 były możliwie miarodajne (głównie chodziło mi o jednoznaczność odwzorowań dotyczących KE, gdzie poza obecnym trzonem KE uwzględniłem również dwa lokalne komitety – ze świętokrzyskiego i dolnośląskiego).

Opracowanie własne

Koncentruję się na samych faktach. Nie mogę bowiem wyciągać wniosków, które wymagają pogłębionych analiz, także w przekrojach geograficznych. Tym niemniej jednak, nawet na bazie tak uproszczonej analizy można poczynić interesujące obserwacje. Główne zamieszczam poniżej.

  • Frekwencja w wyborach do PE była niższa niż w samorządowych– tym razem o 11.57% (podstawą jest samorząd 2018); 26 maja do urn poszło o 1 786 225 wyborców mniej niż jesienią 2018 r.

  • Przy spadku ogólnej liczby wyborców głosujących, w głosowaniu do PE mamy do czynienia jednocześnie z następującymi zjawiskami

  • w stosunku do łącznej liczby wyborców głosujących w 2018 roku na partie tworzące dziś trzon KE:

  • mniejsza liczba głosujących za KE aż o 28.54% (2 096 428 głosów mniej

  • mniejsza liczba głosujących na KE i Wiosnę wziętych łącznie o 17.28%,

  • analogiczne zmiany dla ugrupowań prawicowych są następujące:

  • dla PiS – wzrost (!) bezwzględnej liczby głosujących o 17.56% (925 113 głosów WIĘCEJ),

  • dla całej prawicy liczonej łącznie – również wzrost całkowitej liczby głosów o 8.12% (550 250 głosów więcej).

  • Z powyższych liczb wynikają dwa dość oczywiste, wzajemnie uzupełniające się wnioski. Po pierwsze, ubytki prodemokratów są znacznie większe niż sam spadek frekwencji. Może to oznaczać całkowite odejście dużej części jesiennego elektoratu (co najmniej 1 269 453 wyborców) od ugrupowań dziś tworzących KE. Po drugie, wbrew spadkowi całkowitej frekwencji, cała prawica zwiększyła swój stan posiadania o ok. 8% (550 250 zwolenników), a sam PiS zwiększył poparcie o prawie milion (dokładnie o 925 113) zwolenników.

    Teoretycznie istnieje nieskończenie wiele dopuszczalnych przepływów elektoratu materializujących ostateczne wyniki, w sposób przedstawiony powyżej. Ustalenie rzeczywistych przepływów będzie kluczowe dla wyjaśnienia przyczyn i wymyślenia sposobów odwrócenia tych zmian w jesiennych wyborach do parlamentu krajowego. Nie posiadam danych, które pozwalałyby mi na stawianie silnych hipotez bez narażania się na zarzut nadmiernej spekulacji. Wydaje się jednak, że za dość bezpieczny punkt wyjścia do ewentualnych dyskusji można przyjąć następujące hipotezy:

  • Wydaje się, że najmniej stabilnym elektoratem w obrębie KE jest elektorat PSL – jego wyrwanie z orbity KE mogło być ułatwione zamieszaniem wokół KK, ale także w związku z falą krytyki dotyczącą zapowiadanych przez PiS dopłat do inwentarza. Elektorat PSL jest drugim liczebnie, co może stanowić o silnych wahaniach poparcia dla całej Koalicji.

  • Łączny zewnętrzny nabytek całej prawicy (550 250 zwolenników) jest znacznie mniejszy niż indywidualny nabytek PiS, więc najprawdopodobniej część przepływu w stronę PiS jest wewnętrzna – w ramach samej prawicy. Jednocześnie zewnętrzny nabytek prawicy jest ponad dwukrotnie mniejszy od łącznej straty prodemokratów (KE i Wiosna). Można więc przypuszczać, że jeśli nawet cały nabytek prawicy pochodzi z KE+Wiosna (może go tworzyć poprzedni elektorat PSL), to i tak znaczna część strat prodemokratów prawdopodobnie jest jeszcze do odzyskania. Zwłaszcza gdyby okazało się, że o kwestiach frekwencji i wynikach wyborów zadecydowała piękna pogoda i związana z nią mobilność elektoratu prodemokratycznego. Może to potwierdzać przytaczany w mediach „efekt Mierzei Wiślanej”, gdzie zwyciężyła KE, gdyż głosowała spora część turystów.

  • W świetle powyższych rozważań, interesujące wydaje się poszukiwania odpowiedzi na jeszcze jedno pytanie: czy ujawnione w wyborach europejskich owe 7 327 643 zwolenników prawicy to już jej przysłowiowy „sufit”? Można zaryzykować taką opinię, gdyż z przedstawionych danych wyraźnie wynika, że PiS zmobilizował swój elektorach zdecydowanie mocniej, niż udało się to partiom prodemokratycznym – KE i Wiośnie.

  • Bez względu jednak na przyczyny różnic we frekwencji oraz spadku poparcia dla Koalicji Europejskiej i tworzących ją partii, przed nimi bardzo wiele ciężkiej i systematycznej pracy. Ich liderzy i działacze muszą zmienić taktykę swojego działania. Muszą jeździć w teren, spotykać się z wyborcami, ale przede wszystkim określić swój/swoje programy. Także ruchy obywatelskie powinny uaktywnić swoją działalność, szczególnie w województwach, które okazały najwyższy poziom niechęci wobec KE i Wiosny. Jednak do tego celu potrzebują jednoznacznego przekazu od partii politycznych i stosowania ukierunkowanych na właściwego wyborcę działań profrekwencyjnych.

    Stowarzyszenie Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość (SEDNO) nie ingeruje w przekazywane nam do publikacji teksty. Nie dokonujemy skrótów, zmian ani korekty. Możemy to zrobić, ale tylko za zgodą lub na prośbę autora tekstu. Prosimy więc autorów o dbałość o treść, język i formę przekazywanych nam materiałów. W wymagających tego przypadkach zastrzegamy sobie jedynie prawo dodawania śródtytułów i jeśli pochodzą one od redakcji informujemy o tym czytelników. Nie zamieszczamy na naszej stronie materiałów niezgodnych z linią programową Stowarzyszenia, a także takich, w których stosowany jest język wykluczenia i mowa nienawiści, bez względu na to, kogo one dotyczą, albo szerzone są ksenofobia i rasizm lub propagowany nacjonalizm, faszyzm bądź nazizm.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *