
Powracam do wątku, który podejmowany był w „Dzienniku SEDNO” nie raz. Także w moim, znacznie wcześniejszym felietonie – „Światy równoległe”. Ostatnie wybory potwierdziły postawioną w nim tezę, że świat ruchów i inicjatyw obywatelskich oraz świat partii politycznych, spotykają się ze sobą w kampanii wyborczej i dniu wyborów. Jednak te wybory stały się wyjątkowe i pojawiła się szansa na przedłużenie owej współpracy i współdziałania.
Autorami tej nadziei są także, ale nie jedynie, Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski. Dziwi mnie, że zagorzali zwolennicy jednego i drugiego nie dostrzegają, jak bardzo przenikają się oba elektoraty, ale także środowiska bezpośredniego wsparcia w kampaniach wyborczych ich obu. Przecież „Ekipa Szymona” składała się zarówno z osób, które nigdy nie uczestniczyły aktywnie w życiu politycznym, jak i z członków wielu organizacji i inicjatyw obywatelskiego sprzeciwu, powstałych po 2015 roku. Jak pokazują badania, aż 85,5% wyborców Hołowni poparło w drugiej turze Trzaskowskiego, co potwierdza tę opinię. To oni także byli aktywni w mediach społecznościowych i na spotkaniach z Rafałem Trzaskowskim. Czy stwarza to płaszczyznę do współpracy i współtworzenia czegoś wspólnego? Czy obaj liderzy istotnej części prodemokratycznego społeczeństwa obywatelskiego powinni ze sobą współpracować?. To powinny być pytania retoryczne. Jednak odpowiedzi muszą udzielić oni sami i przekonać do nich swoich zwolenników, a nie będzie to chyba łatwe.
Szymon Hołownia
Niejedna i niejeden z tych, którzy poparli Szymona Hołownię w wyborach prezydenckich, czeka na decyzje dotyczące zapowiadanego ruchu obywatelskiego, obawiając się jednocześnie, jaki będzie miał on charakter, także światopoglądowy. Ci z nas, którzy uczestniczyli już w innych organizacjach wiedzą, jakie trudności napotyka budowa dużego ruchu, a niejasny przekaz środowiska Szymona Hołowni przypomina początki Komitetu Obrony Demokracji. Na to nakłada się także retoryka lidera (ale także wielu jego zwolenników), co niepotrzebnie antagonizuje jego środowisko ze środowiskiem Trzaskowskiego. Hołownia nieumiejętnie, w mojej ocenie, określił swoje stanowisko dotyczące drugiej tury wyborów. Choć jego intencją było podobno powstrzymanie od głosowania na Dudę tych, których udało mu się od tego pomysłu na chwilę odwieść, to jednak 14,5% jego zwolenników podtrzymało swój wybór z 2015 roku. Powtarzając, że sam zagłosuje przeciwko Dudzie, nie wyjaśniał swojej decyzji jasno. Nie odwoływał się w niej zdecydowanie do obrony demokracji i wartości, ale wskazywał Trzaskowskiego, jako mniejsze zło, na które zagłosuje tylko dlatego, że taki wybór pozostawili mu rodacy. W ten sposób odwoływał się głównie do swoich zdecydowanych zwolenników, którzy kierują się niekoniecznie wartościami, o których mówił w swoim programie, ale głównie ich stosunkiem do jego osoby. To sprawiło, że część z nich nie wzięła udziału w drugiej turze wyborów. Ale wywołał swoją narracją jeszcze inny efekt – część z tych, którzy głosowali na niego w pierwszej turze, a w drugiej poparła Rafała Trzaskowskiego, do Hołowni może już nie wrócić.
Grupa zapalczywych wyznawców to za mało, żeby powstał liczący się na polskiej scenie nowy polityczny ruch obywatelski. Taki elektorat nie zapewni mu także sukcesu w ewentualnych wyborach parlamentarnych w 2023 roku, tym bardziej, że podtrzymanie kondycji ruchu obywatelskiego w ciągu trzech lat nie będzie proste. Może to także spowodować zamykanie się we własnej bańce i ograniczanie zdolność koalicyjnej, co już dostrzegają niektóre ruchy obywatelskie próbujące nawiązać dialog z Szymonem Hołownią. Czy można więc zakładać, że Szymon Hołownia w swojej dalszej działalności politycznej skoncentruje się głównie na swoich zwolennikach i próbach odwoływania się do umiarkowanej części elektoratu PiS, ale być może także PSL i Konfederacji? Takie próby w ostatniej kampanii wyborczej pokazały, że efekt jest możliwy, jednak jego skala chyba zbyt mała, żeby można było na tym budować kolejne kampanie wyborcze. Jeśli tak się stanie, trudno sobie także wyobrazić możliwość szerszego otwarcia jego ruchu na współpracę ze środowiskami liberalnymi.
Rafał Trzaskowski
Ewentualna wsobność utrudni Hołowni współpracę ze środowiskiem Trzaskowskiego, którego zwolennicy to w przeważającej większości ludzie nowocześni, liberalni i często neutralni światopoglądowo. Wielu ze zwolenników Rafała Trzaskowskiego widzi w Szymonie Hołowni przede wszystkim jego deklarowaną religijność i obawia się jego uległości wobec Kościoła. Podchodzi do jego deklaracji rozdziału Kościoła i Państwa z ostrożnością, a nawet z nieufnością. Wzmaga je częste odwoływanie się do języka własnej religii, co znajduje swój wyraz także w opisywaniu walki dwóch głównych rywali na polskiej scenie politycznej, jako „walki diabła z najjaśniejszą panienką”.
Wzajemnym relacjom nie służy obrażanie zwolenników Trzaskowskiego, w tym nazywanie ich przez Hołownię – hunwejbinami, co było wyjątkowo niepotrzebną figurą retoryczną. Ponadto w swoich facebookowych wystąpieniach Hołownia nie kieruje do innych środowisk oferty otwartej współpracy, ale namawia, żeby przyłączać się do niego. Trzaskowski nie mówi „ja”, ale mówi „My”, mówi „nie możemy zmarnować energii i zbudujmy”, a nie „zbuduję”, a tego oczekuje dzisiaj podzielone społeczeństwo, w tym także nadal rozproszone organizacje i ruchy obywatelskie.
Trzaskowski i młodsi działacze PO, chyba nareszcie zrozumieli, że trzeba coś zmienić. W działaniu i relacji ze społeczeństwem. Czy tak jest rzeczywiście, pokażą nadchodzące tygodnie i miesiące. Stanowi to tym bardziej niewiadomą, że jest nadal grupa zwolenników PO, która uważa, że to inicjatywy takie jak Szymona Hołowni stały się powodem jej kolejnych porażek. Twierdzą wręcz, że rozbijają one opozycję. W 2015 roku była to partia Razem, dzisiaj, to ruch Szymona Hołowni. Można jednak wątpić w jakość owej opozycji, której mogą takie inicjatywy szkodzić. Mam więc nadzieję, że inicjatywa budowy ruchu obywatelskiego Rafała Trzaskowskiego ma znacznie ambitniejsze cele, niż odebranie części uczestników ruchowi Szymona Hołowni. Mam nadzieję, że może się z niej wyłonić nowy byt polityczny, stwarzający szansę na zwycięstwo wyborcze. Mam nadzieję, że obaj liderzy i ich zwolennicy dostrzegają raczej obszary możliwej współpracy, niż niszczącego konfliktu. Oby jednak nie popełniano nadal starych błędów.
Nie jesteśmy na obywatelskiej bezludnej wyspie
Deklaracja Rafała Trzaskowskiego wyrażona 17 lipca na spotkaniu w Gdyni, utrudnia zadanie Szymonowi Hołowni. Trzaskowski ma większe doświadczenie polityczne i poparcie wielu samorządów na terenie Polski. Ułatwi mu to ewentualne budowanie struktur terenowych zapowiadanej organizacji obywatelskiej. Trudno w tym pomyśle nie dostrzec swoistego sprawdzam, kierowanego do Hołowni. Jest to jednak także wyzwanie rzucone partiom politycznym. Być może także własnej. Choć może także chodzić o zmobilizowanie obywateli do szerszego udziału w życiu politycznym pomiędzy wyborami i skłonienie nas do wejścia do jakieś nowej partii politycznej, otwartej dla młodszych. To jednak wymaga wizji i programu, bez ciągłego odwoływania się do „zjednoczonej prawicy”, co zawsze prowadzi do personalnych przepychanek i buksowania w utartych koleinach. I nie chodzi o sprzeciw wobec duopolu władzy, ale o sprzeciw wobec obecnego duopolu, który nieuchronnie cofa nas w czasie i spycha na margines cywilizacyjny. Ponadto, taka organizacja obywatelska musi określić swoje zadania, strukturę i dobrać takie osoby, żeby każdy mógł znaleźć w niej obszar aktywności dla siebie. Tego zabrakło kiedyś w KODzie.
Nie zapominajmy jednak, że obie inicjatywy nie zrodziły się w pustce społecznej. Budowa społeczeństwa obywatelskie trwa przecież do lat, a dojście do władzy zjednoczonej prawicy w 2015 roku, spowodowało znaczne przyspieszenie tego procesu. Dzisiaj w przestrzeni publicznej działa kilkanaście organizacji, ruchów i inicjatyw obywatelskiego sprzeciwu, mniej lub bardziej sformalizowanych. Poczynając od Komitetu Obrony Demokracji, Obywateli RP, aż po wiele ruchów i inicjatyw mniejszych lub lokalnych. Trzeba także przypomnieć, że w lutym 2019 roku powstała platforma współpracy 24 podmiotów, znana jako Porozumienie Inicjatyw Obywatelskich, posiadająca swój manifest, program korekty politycznej i będąca kontynuacją Karty Zasad Środowisk Obywatelskich, której litera określa w dużej mierze zasady wzajemnej współpracy programowej Porozumienia, gwarantującej autonomiczność jej uczestników. Rodzi to naturalne pytanie o zainteresowanie wzajemną współpracą programową tych środowisk i inicjatyw Hołowni i Trzaskowskiego. Bez wątpienia byłaby ona korzystna dla Polski i ogółu obywateli.
Jakby się więc nie potoczyły dalsze losy projektów Szymona Hołowni i Rafała Trzaskowskiego, już od dawna widać, że społeczeństwo obywatelskie zyskuje swoje miejsce na scenie politycznej i to w dużej mierze od nas i naszej aktywności będzie zależało, jak je zagospodarujemy. Mam nadzieję, że obie te inicjatywy staną się komplementarne wobec siebie oraz pozostałych organizacji i inicjatyw obywatelskiego sprzeciwu. Być może powstaje właśnie platforma szerokiej współpracy programowej organizacji obywatelskich i środowisk samorządowych, co może tworzyć podstawę demokracji delibarytywnej. Przestańmy więc udowadniać, który ruch jest bardziej obywatelski i oddolny, gdyż o tym zdecydujemy my – obywatele, uczestnicząc lub nie uczestnicząc w tych projektach. Nie rozmawiajmy o sobie, ale ze sobą. Nie pozwólmy, żeby ta potrzebna idea legła u podstaw budowy kolejnych wrogich wobec siebie plemion. Jedno jest jednak pewne już dziś – nasza przyszłość jest zbyt poważnym wyzwaniem, żeby pozostawiać ją tylko w rękach zawodowych polityków, których świat jest często ograniczony przestrzenią pomiędzy Sejmem i siedzibą własnej partii.
***
Redakcja „Dziennika SEDNO”, którego wydawcą jest Stowarzyszenie Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość stara się nie ingerować w przekazywane do publikacji materiały. W wyjątkowych przypadkach dokonujemy ich skrótów. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji i korekty, dodawania tytułu, śródtytułów i dokonywania podkreśleń. Prosimy uprzejmie autorów przekazywanych nam materiałów o dbałość o język i formę.
Nie zamieszczamy na naszej stronie materiałów niezgodnych z linią programową Stowarzyszenia określoną w jego Statucie. Nie publikujemy treści, w których stosowany jest język wykluczenia i mowa nienawiści bez względu na to, kogo one dotyczą. Nie publikujemy także materiałów, których celem jest szerzenie ksenofobii, homofobii, rasizmu albo propagowanie nacjonalizmu lub faszyzmu, w każdej ich formie.