
Pogorszenie stosunków rosyjsko – amerykańskich w okresie rządów Władimira Putina
Władimir Putin został premierem Federacji Rosyjskiej w sierpniu 1999 r. a od 31 grudnia 1999 r., w związku z rezygnacją Borysa Jelcyna objął stanowisko prezydenta Federacji Rosyjskiej. Rządy W. Putina trwają nieprzerwanie w okresie, gdy w Stanach Zjednoczonych zmieniło się 4 prezydentów: Bill Clinton (1993-2001), George Walker Bush (2001-2009), Barack Obama (2009-2017) i Donald Trump (od 20 stycznia 2017 r.)[1]. Stosunki pomiędzy Rosją i Stanami Zjednoczonymi w czasie objęcia rządów przez Putina można określić mianem „zimnego pokoju”[2]. Wzajemne relacje ociepliły się wprawdzie w okresie dalszej prezydentury G. W Busha, po ataku na Word Trade Center, lecz już od czasu II wojny w Zatoce Perskiej (2003 r.) a później wojny w Gruzji (sierpień 2008 r.) uległy znacznemu ochłodzeniu. W dwa miesiące po objęciu urzędu, nowy prezydent – Barack Obama ogłosił „reset” w stosunkach z Rosją. Wówczas prezydentem był Dymitrij Miedwiediew, który kreował się na zwolennika demokratyzacji.
Na polityce ocieplenia stosunków zyskała przede wszystkim Rosja. Zaprzestanie budowy tarczy antyrakietowej w państwach Europy Środkowej i obietnica nierozszerzania NATO na państwa obszaru postradzieckiego była dużym ustępstwem. W zamian nie zaszły żadne procesy demokratyzacji Rosji, na które liczył Zachód. Od chwili ponownego objęcia prezydentury przez Putina wzajemne relacje dosyć szybko uległy ochłodzeniu. Aneksja przez Rosję Krymu w marcu 2014 r. i udział wojskowy Rosji w wojnie na Wschodniej Ukrainie spowodowały ostatecznie wzajemne ochłodzenie. W odpowiedzi na agresywne działania Kremla zarówno Stany Zjednoczone, jak i kraje UE nałożyły na Rosję sankcje.
Sprzeczność interesów obu mocarstw
Sprzeczność w interesach obu państw w skali globalnej jest główną przyczyną braku normalizacji, a co za tym idzie, okresowych wahań we wzajemnych stosunkach. Federacja Rosyjska jest zbyt słaba, przede wszystkim gospodarczo lecz również militarnie, aby Stany Zjednoczone traktowały ją jako równorzędne mocarstwo. Siła militarna Rosji polega głównie na posiadaniu porównywalnego z USA arsenału nuklearnego. Postępująca modernizacja rosyjskiej armii, zastosowanie nowych technik z możliwością wykonania skutecznych cyberataków, dobre przygotowanie do działań propagandowych, połączona z agresywną polityką ekipy Putina stwarzają sytuację, że zarówno Stany Zjednoczone, jak ich sojusznicy w NATO zmuszeni są traktować Federację Rosyjską wprawdzie nie jako supermocarstwo lecz jako drugiego gracza polityce światowej. „Piętą achillesową” Moskwy jest jej słabość gospodarcza. Pomimo wysiłków kolejnych programów modernizacyjnych, Rosja jest ciągle poza pierwszą dziesiątką gospodarek świata[3]. Programy te nie mogą byś skuteczne bez przebudowy oligarchicznego i związanego z ekipą rządzącą systemu gospodarczego, opartego w dużej mierze na wydobyciu i eksporcie surowców. W FR ustalił się system autorytarnych rządów. Przywództwo Putina i jego politykę popiera większość społeczeństwa. Wizję demokratycznej, pokojowo nastawionej do Zachodu i współpracującej w sferze polityki zarówno ze Stanami Zjednoczonymi jak i Unią Europejską Rosji należy odłożyć tymczasowo ad acta – przynajmniej do końca ery Putina.
Rosja jest świadoma, że jej mocarstwowych aspiracji, przy słabości gospodarczej, nie da się realizować w warunkach demokratycznego współdziałania z państwami Zachodu. Siła Rosji jest tym większa im słabszy i niezintegrowany jest Zachód. Jest to podstawowa zasada, której podporządkowane są główne rosyjskie cele:
Destabilizowanie sytuacji wewnętrznej USA i ich sojuszników;
-powodowanie wzajemnych podziałów wśród państw UE oraz sojuszników USA w NATO;
Dyskredytowanie zachodniego systemu politycznego;
Doprowadzenie do zniesienia nałożonych na Rosję sankcji gospodarczych;
Doprowadzenie do traktowania przez Zachód krajów Wspólnoty Niepodległych Państw, jako wyłącznej strefy wpływów rosyjskich;
Zapobieganie rozszerzeniu NATO oraz rozbijanie jej spójności poprzez wpływy polityczne i gospodarcze na jego członków (np. Turcja, Węgry).
Utrzymanie i rozszerzanie wpływów w państwach tradycyjnie przyjaznych Rosji (np. pomoc udzielona obecnym władzom Syrii).
Rosyjskie nadzieje na zwycięstwo Trumpa w ostatnich wyborach prezydenckich

washingtonmonthly.com
Po aneksji Krymu i nieoficjalnym udziale wojsk rosyjskich na wschodzie Ukrainy polityka „resetu” B. Obamy przestała być aktualna. Nałożenie przez państwa demokratyczne sankcji wobec Rosji oraz spadek cen jej głównego towaru eksportowego – ropy naftowej spowodowało stagnację gospodarczą. Ponadto, w wyniku decyzji szczytu NATO w Warszawie, w sierpniu 2016 r., nie tylko rozpoczęło się wzmacnianie wschodniej flanki Sojuszu, lecz także potwierdzono, że cyberprzestrzeń stanowi nowy obszar operacyjny i utrzymano obietnice rozszerzenie w stosunku Gruzji i Czarnogóry[4]. Potwierdzona została również rola Ukrainy, jako strategicznego partnera Sojuszu[5]. Decyzje szczytu NATO w Warszawie zapadły w okresie walki wyborczej kandydata Republikanów Donalda Trumpa i kandydatki Demokratów Hilary Clinton na stanowisko Prezydenta USA. Clinton opowiadała się za wzmocnieniem NATO, w tym za realizacją postanowień szczytu warszawskiego i za utrzymaniem ostrego kursu wobec Rosji ze względu na jej agresywne poczynania.
Z drugiej strony stał kandydat niestabilny w swoich wypowiedziach politycznych, wypowiadający się za ociepleniem stosunków z Rosją, a nawet zachęcający do działania hakerów na rzecz dyskredytacji swojej przeciwniczki. Ewentualne zwycięstwo wyborcze Trumpa rozbudziło nadzieje Rosji na nowy „reset” wzajemnych stosunków, w tym cofnięcie sankcji po aneksji Krymu oraz choćby częściowe odwrócenie decyzji NATO ze szczytu w Warszawie. Rosja poprzez działania w cyberprzestrzeni, kontakty z osobami związanymi z kandydatem Republikanów, zaangażowała się w walkę wyborczą w USA. Doszło nawet do aranżowania poprzez podstawione osoby wieców i spotkań na rzecz Trumpa[6]. Niemałą rolę odegrał „trolling” oraz kradzież maili z Komitetu Wyborczego Demokratów mające na celu pozyskanie danych służących do dyskredytacji Clinton i jej współpracowników. Śledztwo wykazało, że zarówno ośrodki „trollingu”, jak ataków hakerskich znajdowały się w Rosji. Działania rosyjskie w cyberprzestrzeni, w tym wpływ na media społecznościowe były dobrze przygotowane. Przykładowo, sama nazwa Rosja w omawianych działaniach trolli się nie pojawiała. Wszystko polegało na uwypuklaniu istniejących konfliktów w samych Stanach Zjednoczonych, punktowaniu konieczności określonych zmian w polityce oraz na dyskredytacji obozu Demokratów. Oczywiście, jak zawsze w takich sytuacjach, Rosja zaprzeczyła udziałowi we wszystkich tych działaniach.
Czy i na ile ingerencja Moskwy pomogła Trumpowi w kruchym zwycięstwie?[7] To pytanie pozostanie bez odpowiedzi. Niemniej działania Rosji pokazały jej przygotowanie i możliwości w oddziaływaniu na wynik wyborczy, a więc także na kształtowanie polityki innego państwa – nawet supermocarstwa. Uświadomiły też wyjątkową rolę działań w cyberprzestrzeni jako oręża we współczesnych konfliktach.
Cień rosyjskich manipulacji wyborczych na pierwszym roku prezydentury Trumpa
Od początku urzędowania Trumpa, stosunki rosyjsko-amerykańskie były zdominowane poprzez spekulacje o rzekomych lub/i rzeczywistych jego powiązaniach z Rosjanami. Spekulacje dotyczyły nie tylko Russiangate, czyli wpływu Moskwy na wynik wyborczy w USA. Oskarżenia dotyczyły także bliskich współpracowników nowego prezydenta, którzy z naruszeniem prawa kontaktowali się w okresie kampanii wyborczej z rosyjską służbą dyplomatyczną[8]. Trump był więc pod ciągłym obstrzałem opinii publicznej i nie mógł sobie pozwolić na realizację obietnic z kampanii wyborczej dotyczących normalizacji stosunków z Rosją. Okazja do spotkania i dłuższej rozmowy bezpośredniej z prezydentem Rosji nastąpiła podczas szczytu G20 w Hamburgu na początku lipca 2017 r.[9] Kilka rozmów telefonicznych obu przywódców, które odbytych wcześniej nie przyniosło wyraźnej poprawy stosunków. Pomiędzy obydwoma administracjami trwała ciągła wojna słów i gestów.

forbes.pl
Pierwsze spotkanie obu prezydentów dotyczyło sytuacji w Syrii i w Ukrainie, walki z terroryzmem i cyberprzestępczością (sic!). Właściwie jedynym sukcesem ze strony amerykańskiej było uzgodnienie działań w sprawie zawieszenia broni w południowo-zachodniej Syrii. Rosja zyskała znacznie więcej. Ameryka uznała jej obecność w tym rejonie, co więcej, jako gwaranta pokoju i jednocześnie, w przypadku zwalczania terroryzmu, jako sojusznika. Wzajemne porozumienie w sprawie działań w Syrii (w tym przeciwko fundamentalistom islamskim z Daesz) było respektowane aż do wiosny 2018 r. Doradcy i lotnictwo rosyjskie uczestniczyło w operacjach wojsk Baszszara al-Asada. Amerykanie szkolili i wspierali militarnie syryjskich Kurdów.
Niestety, nie nastąpiła żadna pozytywna zmiana umożliwiająca rozwiązywanie konfliktu w Ukrainie. Raczej trwało jego zamrożenie, przerywane na wschodzie kraju częstymi, krótkimi zbrojnymi starciami. Wbrew oczekiwaniom Kremla, Trump nie wstrzymał rotacyjnej obecności sił sojuszniczych na terytoriach Polski i Krajów Bałtyckich, rozpraszając tym samym obawy dotyczące ich bezpieczeństwa w okresie swojej prezydentury.
„Nieudana” próba poprawy wzajemnych stosunków zainicjowana przez Trumpa
18 marca 2018 r. odbyły się wybory prezydenckie w Rosji. Już sam wybór daty tych wyborów był wyzwaniem dla demokratycznego świata. Zostały one przeniesione z dnia 11 marca na termin pokrywający się z czwartą rocznicą rosyjskiej aneksji Krymu. Putin uzyskał zwycięstwo już w pierwszej turze uzyskując 76,69% ważnych głosów (do wyborów nie dopuszczono głównego kandydata demokratycznej opozycji Alieksieja Nawalnego). Tym samym Putin został prezydentem Rosji na następną sześcioletnią kadencję. 20 marca prezydent Trump podczas rozmowy telefonicznej, w której gratulował Putinowi zwycięstwa, skierował do tego ostatniego zaproszenie do Waszyngtonu. Gest ten można odczytać jako jeszcze jedną próbę zmiany ciągle napiętych stosunków między obydwoma mocarstwami nuklearnymi.
Kryzys ostatnich tygodni
8 marca 2018 r. doszło do otrucia w brytyjskim Salisbury byłego agenta wywiadu Siergieja Skripala oraz jego córki Julii. Podejrzenia, że uczyniono to na polecenie Kremla zostało skonkretyzowane wraz z określeniem rodzaju trucizny oraz miejsca jej wyprodukowania w Rosji. Oznaczało to, że Rosjanie, wbrew prawu, realizują niezadeklarowany program dotyczący broni chemicznej. 14 marca brytyjska premier Theresa May zapowiedziała wydalenie 23 rosyjskich dyplomatów oraz zawieszenie spotkań na wysokim szczeblu.

wyborcza.pl
Zdecydowana postawa rządu brytyjskiego wzbudziła lawinowy wprost odruch solidarności państw Unii Europejskiej oraz członków NATO. 26 marca już 14 państw UE zapowiedziało wydalenie określonej liczby dyplomatów rosyjskich z terenu swoich jurysdykcji (do grona tych państw dołączyła Ukraina). W tym samym dniu, pod wpływem rekomendacji Rady Bezpieczeństwa Narodowego, prezydent Stanów Zjednoczonych podjął decyzję o wydaleniu 60 rosyjskich dyplomatów (48 pracowników ambasady i konsulatów oraz 12 przedstawicieli Rosji przy ONZ). Równocześnie zapowiedział zamknięcie rosyjskiego konsulatu w Seattle. Zmniejszony został również personel Stałego Przedstawicielstwa Rosji przy NATO. Rosja, która prawdopodobnie nie spodziewała się takiej demonstracji solidarności państw sojuszniczych zapowiedziała stanowczą i symetryczną reakcję odwetowa.
Nałożenie 8 kwietnia 2018 r. kolejnych sankcji przez Stany Zjednoczone wobec Rosji zachwiało gospodarką rosyjską. Sankcjami objęto 24 rosyjskich biznesmenów związanych z władzami Federacji oraz 14 rosyjskich firm. Wprowadzenie sankcji mocno osłabiło kurs rubla i indeksy giełdowe rosyjskich firm.
W zachowaniu Trampa wciąż przeważają działania zapożyczone ze sfery biznesu nad tymi, które powinny cechować polityka. Wydarzenia ostatnich dni są dobrym przykładem takich ambiwalentnych, w kategoriach politycznych, wystąpień. Oskarżenie syryjskiego rządu o użycie broni chemicznej w stosunku do ludności cywilnej w opanowanym przez rebeliantów mieście Duma doprowadziło do ponownego kryzysu pomiędzy Kremlem a Białym Domem. Koalicja państw zachodnich (USA, Zjednoczone Królestwo i Francja) podjęła decyzję o nalotach jako odwetowych krokach militarnych. W odpowiedzi Rosja – sojusznik prezydenta Syrii – zapowiedziała zestrzelenie rakiet koalicji. Trump napisał wówczas na Twitterze: „Stosunki z Rosją są najgorsze w historii, włączając w to nawet okres zimnej wojny. Nie ma ku temu żadnego powodu. Rosja potrzebuje naszej pomocy ekonomicznej, czegoś co powinno przyjść bardzo łatwo, a my potrzebujemy współpracy między naszymi narodami. Zatrzymacie wyścig zbrojeń?”[10]. 15 kwietnia, w dzień po realizacji groźby odwetowego ataku rakietowego w Syrii, Nikki Haley, Ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ, zapowiedziała kolejne sankcje wobec Rosji. Jednak Trump je zablokował oraz poinformował poprzez rzeczniczkę Białego Domu, że … chce osobiście rozmawiać z Putinem. Czy Trump wierzy, że takie bezpośrednie spotkanie poprawi stosunki obu mocarstw?
Opinii Rosjan na temat Stanów Zjednoczonych oraz prezydenta Trumpa
Dla Rosjan Trump jest ciągle politykiem popularnym. W odróżnieniu od innych państw, łącznie z USA, gdzie jego popularność spada, Rosja (obok Izraela) jest krajem, gdzie jest on oceniany pozytywnie. To efekt propagandy Kremla. Kontrast między działaniami USA, jako państwa, ocenianego w Rosji zdecydowanie negatywnie, a sympatią do jego prezydenta jest uderzający. Propagandzie rosyjskiej udało się przedstawić postać Trumpa jako osobę pozytywną, otoczoną wrogami. Łącznie z jego własną administracją niechętną jemu i wrogą wobec Rosji. Ten czarno-biały obraz USA i jej prezydenta jest przydatny, gdyż może służyć do wzmacniania przekazu o podziałach wewnętrznych w USA.
Co dalej?
Wydaje się, że pomimo zabiegów propagandowych Rosji i dość egzotycznego podejścia Trumpa do kwestii polityki zagranicznej, w tym relacji z Rosją, propozycji nowego „resetu” we wzajemnych stosunkach chyba nie należy oczekiwać. Przynajmniej nie w okresie obecnej, sześcioletnie kadencji Putina. Po nieudanych próbach w przeszłości, szanse na demokratyzację systemu politycznego w Rosji, w rozumieniu wartości świata zachodniego, są najbliższym czasie mało prawdopodobne. Neorealistyczna wizja bezpieczeństwa, która dominuje w obecnej polityce Putina i jego aparatu, nie będzie stanowiła zachęty do ściślejszej współpracy zarówno na linii Waszyngton – Moskwa, jak i Bruksela – Moskwa. Solidarność jaką okazały państwa UE, jednocześnie w większości europejscy członkowie NATO, może być także zapowiedzią usztywnienia relacji bilateralnych tych państw z Rosją. Nie ulega wątpliwości, że dialog polityczny musi być prowadzony. Także w ramach Rady NATO – Rosja. Miejmy jednak nadzieję, że nie będzie on już możliwy na warunkach dyktowanych przez Moskwę, a kwestie ekonomiczne nie przesłonią państwom demokratycznym znaczenia wyznawanych przez nie wartości.
[1] Od maja 2008 r. do maja 2012 r. Władimir Putin piastował stanowisko premiera FR. Prezydentem FR w tym okresie był Dymitrij Miedwiediew. Jednak niezaprzeczalnie w tym okresie Putin odgrywał rolę przynajmniej współdecydenta w dziedzinie polityki zagranicznej Rosji.
[2] Był to okres zarówno po rozszerzeniu NATO o Czechy, Polskę i Węgry (marzec 1999), jaki i nalotach państw Sojuszu Atlantyckiego na Federacyjną Republikę Jugosławii (tak naprawdę na Serbię, gdyż Czarnogóra nie uczestniczyła konflikcie i już w tym czasie starała się akcentować swoją autonomię), w celu przeciwdziałania czystkom etnicznym w Kosowie. W decyzjach dotyczących rozpoczęcia operacji powietrznej, w końcu marca 1999 roku, uczestniczyły już trzy nowoprzyjęte do Sojuszu państwa członkowskie. Rosja nie zdołała zapobiec rozszerzeniu NATO o kraje należące niegdyś do jej strefy wpływów, w tym do Układu Warszawskiego oraz nie była w stanie pomóc Serbii, swemu tradycyjnemu sojusznikowi.
[3] Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego nominalny produkt krajowy brutto gospodarki rosyjskiej wynosił w 2017 r. 1 527 mld USD, co dawało jej 12 pozycję w świecie, co dawało mniej niż 10% PKB Stanów Zjednoczonych ( (19 391 mld USD). PKB Rosji było porównywalne z Koreą Południową – 1 530 mld USD.
[4] Czarnogóra przystąpiła do NATO 7 czerwca 2017 r.
[5] Należy w tym miejscu przypomnieć, że już od 1997 roku Ukraina jest uznawana przez Sojusz, jako partner strategiczny, co potwierdzają wzajemne relacje utrzymywane w oparciu o kontakty w ramach dwustronnej Komisji NATO-Ukraina (NATO-Russia Commission). Ustabilizowanie sytuacji wewnętrznej i zwalczenie korupcji są obecnie głównymi warunkami urealnienia starań Ukrainy o członkostwo w NATO. To ich spełnienie umożliwi rozmowy z NATO na temat objęcia tego kraju Planem Działań na rzecz Członkostwa. Nie wszystko jednak znajduje się w rękach Kijowa, a Rosja z pewnością nadal będzie starała się destabilizować sytuację wewnętrzną.
[6] 16 lutego 2018 r. Wielka Ława Przysięgłych (USA) oskarżyła 13 Rosjan o to, że: „aranżowali wiece, kupowali polityczne reklamy, podając się za amerykańskich aktywistów; tworzyli strony internetowe, fałszywe postaci i akcje w mediach społecznościowych”. Według wyroku oskarżeni organizowali również wiece poparcia dla Trumpa po jego zwycięstwie wyborczym.
[7] Na Clinton oddano o ponad 2,5 mln głosów więcej w głosowaniu powszechnym, lecz o zwycięstwie. Trumpa zadecydowały głosy elektorskie, których zgromadził 304 w stosunku do 227 swojej przeciwniczki.
[8] Niektóre z oskarżeń dotyczyły także kontaktów z przedstawicielami rosyjskiej służby bezpieczeństwa.
[9] Trump udał się na G20 w Hamburgu bezpośrednio z Warszawy, gdzie był uczestnikiem Szczytu Trójmorza. Gest ten miał na celu osłabienie obaw dotyczących intencji amerykańskiego przywódcy, wyrażanych w krajach Europy Środkowowschodniej, a więc najbardziej zagrożonych agresywną polityką Rosji,.
[10] @real DonaldTrump – Tweeter 11 Kwietnia 20018