Od Redakcji
Konflikt syryjski, to nie tylko wojna wewnętrzna. To także ścieranie się interesów świata zachodniego i Moskwy. Przypomina konflikty o podobnym charakterze, z okresu trwania zimnej wojny, choć swoim rozmiarem i skutkami znaczenie je przewyższa. Fizyczna obecność w rejonie konfliktu sił zbrojnych państw o odmiennych orientacjach politycznych i postrzeganiu podstaw bezpieczeństwa, zaangażowanych po różnych stronach owego konfliktu, powoduje zagrożenia. Nie wiemy, kto ostatnio użył broni chemicznej przeciwko ludności cywilnej. Zdania ekspertów są podzielone. Damaszek i Moskwa zaprzeczają, a zainteresowanych wzrostem napięcia i sprowokowaniem zapowiadanej przecież wcześniej reakcji USA było i jest co najmniej kilku uczestników prowadzonych działań.
Czy uda się zażegnać burzę i uniknąć groźby poważniejszego konfliktu, który jeszcze bardzie przekroczy granice Syrii? Czy wszystkim stronom wystarczy wyobraźni? Czy Stany Zjednoczone Donalda Trumpa zachowają wstrzemięźliwość i zaczną sięgać skuteczniej po mechanizmy konsultacji? Czy znajdą wtedy partnera w Moskwie? Przecież niepożądany rozwój sytuacji w Syrii może zagrażać bezpieczeństwu obszaru traktatowego NATO, także więc Polsce i całej Europie.
Dzisiaj prezentujemy opracowanie Ewy Hołuszko, które pozwoli nam lepiej zrozumieć sytuacje w Syrii. Pomoże nam także uzyskać pełniejsze spojrzenie na przyczyny imigracji wywołanej tym wewnętrznym, ale już znacznie przecież umiędzynarodowionym, konfliktem zbrojnym.
Ewa Hołuszko
SYRIA – STARE I NOWE WYZWANIA. MOŻLIWOŚĆ „KRUCHEGO POKOJU” LUB NOWEGO KONFLIKTU W SKALI KRAJU
7 lat syryjskiej wojny domowej
W tym roku mija siedem lat syryjskiej wojny domowej. Najkrwawszy od czasu wojny irańsko – irackiej konflikt na Bliskim Wschodzie pochłonął w tym czasie ponad 350 tys. ofiar. Początkowo była to jedna z rewolucji w ramach Arabskiej Wiosny mająca na celu obalenie syryjskiego dyktatora – prezydenta Baszszara al-Asada i przeprowadzenie zmian demokratycznych w kraju. Stopniowo następował wzrost znaczenia grup radykalnych, których przywódcy związani są zwłaszcza z salaficką odnową islamu.
necsi.edu
Mapa 1. Etniczna mozaika Syrii sprzed okresu wojny domowej
Od początku 2013 r. wojna w Syrii coraz bardziej zaczęła się przekształcać w konflikt narodowo-religijny. Oczywiście wszystkie ugrupowania deklarowały walkę z wojskami B. al-Asada, lecz obok tego zaczęły dominować krwawe konflikty pomiędzy poszczególnymi grupami rebeliantów. Prawie wszystkie, na większą lub mniejszą skalę, dopuściły się zbrodni zarówno wobec pojmanych żołnierzy – przeciwników, jak i wobec ludności cywilnej. Przy wieloetnicznej mozaice ludności Syrii, dodatkowo przy skomplikowanym podziale religijnym zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów, wybuch multiratelarnej wojny oznaczał gwałty, rzezie i czystki etniczne, które dotknęły większość terytorium Syrii. Idea dżihadu, która rozpowszechniła się wśród radykalizujących się sannickich Arabów (stanowili oni przed wybuchem wojny 59,1% ludności Syrii) – zwłaszcza na prowincji. Niechęć arabskich sunnitów wobec mówiących tym samym językiem alawitów zmieniła się w nienawiść do odstępców od „prawdziwej religii”. Tym bardziej, że to Alawici (11,8% ludności Syrii) stanowili główny trzon oficerów wojska i wyższych urzędników łącznie z prezydentem B. al-Asadem. Na chęć zrzucenia „alawickich” a według radykalnych Sunnitów wręcz obrażających Boga rządów nałożyły się wielowiekowe uprzedzenia do chrześcijan i Druzów. W 2013 oddziały zbrojne grup islamskich związane z Frontem Islamskm, Frontu an-Nuisra i innych skrajnych grup rozpoczęły masowe czystki etniczne. Głównym ich celem byli Alawici (a także Druzowie) uznawani przez radykalnych szyitów, nie jako wyznawcy islamu, lecz jego „szatańskiej wersji”.
Kurdyjskie marzenia o Rożawie
Niespełnionym, jak dotychczas, marzeniem Kurdów jest posiadanie własnego państwa lub wstępnie, przynajmniej autonomii w ramach obecnych granic państwowych. Szerokiej autonomii doczekali się jedynie Kurdowie w Iraku po I i II wojnie w Zatoce Perskiej. Przed syryjską rewoltą, podobnie jak w sąsiedniej Turcji na aspiracje Kurdów, którzy zamieszkują Syrię wzdłuż jej całej północnej granicy, władze odpowiadały represjami.
Demokratyczna Federacja Rożawy – Północnej Syrii proklamowana została 6 stycznia 2014 r. Od grudnia 2016 r. funkcjonuje jako Demokratyczna Federacja Północnej Syrii (Federaliya Demokratîk a Bakûrê Sûriyê). Federacja posiada własną konstytucję uchwaloną przez 165 delegatów Zgromadzenia Konstytucyjnego w grudniu 2016 r. Konstytucja kładzie nacisk na autonomię Federacji (nie jest uznawana przez syryjski rząd). Zmiana nazwy nastąpiła m.in. w celu podkreślenia multietniczności, gdyż nawet biorąc pod uwagę obszar kontrolowany przez Kurdów w 2014 r., to obok 2,5 mln miejscowej ludności, napływ uchodźców z terenów opanowywanych wówczas przez Państwo Islamskie, jak również przez inne grupy islamistyczne, powodował, że rzeczywista liczba wynosiła 4,6 mln. Zresztą tereny Północnej Syrii zawsze były multietniczne (mapa 1.). Dodatkowo, obszar kontrolowany przez siły kurdyjskie znacznie się od tego czasu powiększył (mapa 2). Demokratyczna Federacja Północnej Syrii jest terytorium z zagwarantowanymi konstytucyjnie prawami niespotykanymi dotąd na Bliskim Wschodzie: równość wszystkich grup etnicznych, swoboda wyznania, równouprawnienie kobiet (wręcz wprowadzenie parytetu płci w instytucjach rządowych), zakaz poligamii, powszechne i bezpłatne szkolnictwo, zakaz stosowania tortur i kary śmierci. Stąd przeciwnicy oskarżają Kurdów o budowanie „socjalistycznej utopii” a Amerykanów, wspomagających ich w walkach o jej tolerowanie.
Klęska lecz nie zniszczenie sił Państwa Islamskiego (Daesch)
Dwie daty wyznaczają klęskę Państwa Islamskiego (Daesh) w Syrii. 17 października 2017 r., po wielomiesięcznym oblężeniu Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), działając przy wsparciu Amerykanów ostatecznie zajęły stolicę islamistów Ar-Rakkę. 3 listopada 2017 r. rządowe siły syryjskie, wspierane przez Rosję, wyzwoliły Dajr az-Zaur z rąk ISIL. Była to ostatnia, odebrana islamistom, stolica muhafazah (syryjskiej prowincji). Dwóch największych syryjskich przeciwników Daesh: SDF – wojskowe oddziały kurdyjskiej Rożawy oraz SAA armia rządowa, zadały ciosy powodujące marginalizację sił Państwa Islamskiego w syryjskiej wojnie domowej. Oczywiście dokonały to przy pełnym wsparciu sojuszników: SDF – Amerykanów a SAA (Rosji, Iranu i Hezbollahu). Z szacowanych jeszcze na koniec 2016 r., w granicach Syrii, 15-20 tys. fanatycznych bojowników Daesh pod koniec 2017 r. zostało około 1-2 tys. Budowa Kalifatu nie udała się lecz bojownicy Państwa Islamskiego są ciągle groźni. Chociaż kontrolują na terenie Syrii 4 niewielkie enklawy (mapa 2), z których dwie, to tereny pustynne, to bronią ich zaciekle a w razie klęski przenikają na inne obszary, także do oddziałów związanych z Al.-Kaidą lub poza granice, np. do Europy. W maju 2018r. wzmogły się walki z dżihadystami Daesh w dwóch rejonach Syrii. Na południowych przedmieściach Damaszku wojska rządowe zlikwidowały zaciekle bronioną przez kilka tygodni niewielką enklawę. Wspomagane przez Amerykanów SDF walczy z dżihadystami Daesh w enklawie przylegającej do północnego brzegu Eufratu, w pobliżu irackiej granicy (mapa 2).
Malejący potencjał islamskich ugrupowań walczących z siłami prezydenta Baszszara al.-Asada.
Rebelia w Syrii od początku była wymierzona w represyjne rządy B. al-Asada. Jednak radykalizacja dużej części oddziałów opozycyjnych i ewolucja ich poglądów w kierunku idei dżihadu oraz na rzecz zmienienia panującego prawa w Syrii, na te zgodne z regułami szariatu, zmieniły kompletnie początkowy cel. Walka poszczególnych grup między sobą (panująca od 2013 r. wojna „wszystkich ze wszystkimi”), czystki etniczne i wzbierająca fala uchodźców, zarówno wewnętrznych jak i zewnętrznych, a na koniec opanowanie dużej części terytorium Syrii przez Pastwo Islamskie przetasowało kompletnie wartości ideowe sił opozycyjnych. Demokratyczne państwa Zachodu wspierające tzw. „umiarkowaną opozycję”, skupioną głównie w Wolnej Armii Syrii, wspomagały jej siłę przede wszystkim na forum światowej opinii publicznej, gdyż faktycznie, w samej Syrii została ona zmarginalizowana przez siły „wojującego islamu”. Właściwie ocalał jedynie tzw. front południowy, przy styku granic Jordanii i izraelskiej części Wzgórz Golan (mapa 2). Tam też zawarte zostało w 2016 r. zawieszenie broni, wynegocjowane przy wsparciu USA i Rosji. Jest to chyba jedyne tego typu porozumienie w syryjskiej wojnie, które (pomimo incydentów zbrojnych) jest w miarę aż do dzisiaj przestrzegane. Odrodzenie sił „umiarkowanej opozycja” w północnej części Syrii zawdzięczać należy wsparciu przesyłanemu przez granicę turecką. Później, już w czasie bezpośredniej interwencji Turcji w Syrii, to właśnie siły FSA stały się bezpośrednim sojusznikiem Turków.
Obecnie siły opozycyjne to głównie muuhafaz Idib oraz część zachodniej części Aleppo (północna część prowincji Aleppo zajmują formalnie siły Wolnej Armii Syrii lecz faktycznie jest to teren okupowany przez Turków) – mapa 2. Jednak trudno jest twierdzić, że znajdujące się tam oddziały, to „umiarkowani opozycjoniści”. Znaczna część prowincji Ibib znajduje się pod kontrolą związanej z Al.-Kaidą organizacji Tahir al.-Sham (HTS) a sama Wolna Armia Syrii dzieli władzę z islamistyczną i wspomaganą przez Arabię Saudyjską oraz Katar Ahrar al-Sham. Za to o siłach „umiarkowanych rebeliantów’ można mówić na południu, w ramach wspomnianego tzw. frontu południowego (mapa 2). Ostatni z trzech terenów Syrii kontrolowanych dotychczas przez opozycję znajduje się na pustynnych obszarach przy zbiegu granicy jordańskiej i irackiej. Choć opozycja wspomagana jest tam dostawami z za granicy, ten teren ma duże znaczenie dla strony rządowej. Znajduje się tam główna droga łącząca Damaszek z Bagdadem wraz ze znajdującą się niedaleko granicy irackiej, strategiczną miejscowością At Tanf.
Pozostałe, istniejące jeszcze w marcu 2018 r., rebelianckie enklawy są kolejno likwidowane przez wojska rządowe. Najpierw, po ciężkich walkach, zajęto w kwietniu 2018 r. będącą w rękach rebeliantów od 2012 r. a znajdującą się na wschodnich przedmieściach Damaszku – Wschodnią Ghoutę. Później, ten sam los podzieliły dwie rebelianckie enklawy na północny-wschód od Damaszku. W początku maja b. r. rządowe wojska syryjskie wkroczyły do dwóch enklaw syryjskiej opozycji znajdujących się na południowych przedmieściach Damaszku. 15 maja SAA zajęło ostatnią dosyć sporą enklawę – pomiędzy dwoma dużymi miastami Hims i Hama (mapa 2). Poza ciężkimi walkami we Wschodniej Ghoutcie dalszy scenariusz był jednakowy. Po początkowych walkach podpisywano z miejscowymi oddziałami rebelianckimi umowę, która zawierała klauzulę bezpiecznego ich transportu, wraz z rodzinami na tereny zajęte przez opozycjonistów w prowincji Ibib. Trzeba przyznać, że umowy te gwarantujące od strony rządowej bezpieczny transport, w zamian za oddanie terenu poszczególnych enklaw były dotrzymywane.
Interwencja Turcji w północnej Syrii
24 sierpnia 2016 r. tureckie wojsk lądowe oraz przeszkolone wcześniej na terenie Turcji odziały rebeliantów FSA weszły na terytorium Syrii. Operacja o kryptonimie „Tarcza Eufratu” wymierzona była zarówno w dżihadystów Państwa Islamskiego, jak i kurdyjskich bojowników. Uderzenie nastąpiło na jedynym już wówczas, kilkudziesięciokilometrowym odcinku, na którym tereny pod kontrolą Daech graniczyły Turcją. Operacja militarna nie przyniosła chwały atakującym, gdyż dopiero 23 lutego 2017, pomimo znacznej przewagi militarnej FSA wraz ze wspierającymi ją Turkami zajęły strategiczne miasto El-Bab. Cel strategiczny został jednak osiągnięty. Pomimo zdobycia 18 sierpnia 2016 r. przez SDF (przy wsparciu Amerykanów) znajdującego się na zachód od Eufratu miasta Manbidż, Kurdowie nie zdołali scalić terytorium Rożawy. Kilkunastokilometrową pas z miastem El Bab, pomiędzy kontrolowanymi przez nich terytoriami na wschodzie (kantony Jazira i Kobani) a kantonem Afrin stał się częścią tureckiej strefy buforowej (mapa 2).
Od zakończenia operacji Tarcza Eufratu władze Demokratycznej Federacji Północnej Syrii zdawały sobie sprawę, że następnym posunięciem Turcji będzie zaatakowanie będącego od 2012 r. pod kontrolą Kurdów kantonu Afrin. W odróżnieniu od obu wschodnich, na których stacjonowali wspierający walkę z Państwem Islamskim oddziały i doradcy ze Stanów Zjednoczonych, teren Afrinu był pozbawiony wsparcia innego mocarstwa. Wydawało się, że pozwolenie na wejście na teren Afrinu oddziałom rosyjskim zapobiegnie tureckiej inwazji. Jednak w chwili, gdy ona nastąpiła (20 stycznia 2018 r.) Rosjanie wycofali swoje oddziały z Afrinu. Również Stany Zjednoczone zabroniły Kurdom ze wschodnich kantonów użyć amerykańskiego sprzętu do wsparcia swoich pobratymców na zachodzie.. Zarówno Turcja, jak i USA są przecież członkami NATO. Osamotnieni Kurdowie zdołali się jednak broić przez dwa miesiące. 18 marca b.r. wojska tureckie zajęły stolicę kantonu – Afrin. Pod kontrolą SDF pozostał jedynie wąski pas ziemi na północ od Aleppo (mapa 2).
Turecka interwencja i zajęcie przez nią w Syrii przygranicznego terenu o szerokości około 30 40 km oznacza wejście wojsk nowego zewnętrznego gracza. Jednak państwo to ma dodatkowe cele w porównaniu z pozostałymi: Rosją, Stanami Zjednoczonymi a nawet Iranem. Usiłuje spacyfikować przy użyciu siły dążenia podzielonego narodu kurdyjskiego do decydowania o własnym losie, w tym także rozwiązać swój najważniejszy wewnętrzny problem. W zajętych przez Turków terenach, przy milczeniu światowej opinii, rozpoczęły się nowe czystki etniczne.
Obecny układ sił
Strony konfliktu w Syrii można ogólnie podzielić na cztery lub pięć podstawowych bloków. Polityczne poparcie każdego z nich sięga daleko poza granice syryjskiego terytorium. Wspierają ich mocarstwa (światowe i lokalne) lub, jak w przypadku Państwa Islamskiego, i Al.-Kaidy, wpływowi i bogaci radykalni sponsorzy z religijnego kręgu salafitów, a także wahabitów. Wprawdzie w 2017 r. Państwo Islamskie poniosło szereg klęsk lecz w dalszym ciągu silne są wpływy radykałów. Obecny układ sił wygląda następująco:
Siły zbrojne Syryjskiej Republiki Arabskiej (Syrian Arab Arny – SAA) podporządkowane prezydentowi B. al-Asad, wspomagane poprze dostawy sprzętu wojskowego oraz żołnierzy z Rosji, Iranu oraz bojowników szyickiego Hezbollahu.
Siły tzw. „syryjską opozycji” skupione głównie w Wolnej Amii Syrii (FSA) wspierane militarnie w północno-wschodniej części Syrii przez Turcję. Wolna Armia Syrii współpracuje z częścią islamistów. Są to dawni bojownicy Frontu Islamskiego a obecnie, po połączeniu kilku islamistycznych organizacji, Ahrar al.-Sham. Islamistów z Ahrar al-Sham wspiera Arabia Saudyjska i Katar lecz również Turcja.
Radykalni dżihadyści z dawnego Frontu Podboju Lewantu, skupieni obecnie głównie w Tahir al.-Sham (HTS). Grupa ta określana jest również jako A-Kaida w Syrii zrzesza kilkadziesiąt, często niewielkich organizacji islamistycznych. Ich łączną siłę w Syrii, pod koniec 2017 r. oceniano na około 31 tys. bojowników.
Dżihadyści Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (Daesch). Po kolejnych klęskach w 2017 r. liczba bojowników ISIS w Syrii oceniana jest na 1-2 tys.
Siły Demokratycznej Federacji Północnej Syrii – SDF, wspomagane przez Stany Zjednoczone (dostawy sprzętu, instruktorzy, wspomaganie działaniami sił specjalnych oraz z powietrza).
wikipedia.org
Mapa 2. Tereny Syrii zajęte przez wojska poszczególnych walczących grup (stan z marca 2018 r.): oddziały rządowe (kolor czerwony), syryjską opozycję (kolor zielony), Al-Kaidę w Syrii (Tahir al.-Sham) – kolor biały, Państwo Islamskie (kolor szary) oraz Demokratyczną Federację Północnej Syrii (kolor żółty). Na północ od Aleppo znajdują się tereny, które formalnie zajmuje Wolna Armia Syrii (kolor zielony) lecz faktycznie kontrolują wojska tureckie.
Siły najbardziej liczących się stron to nie tylko własne oddziały. Niebagatelną rolę odgrywa tu pomoc innych krajów – nie tylko w postaci sprzętu lecz także poprzez wsparcie działań lądowych lotnictwem, działalność instruktażowa oraz żołnierzy sił specjalnych. I tak SAA można ocenić na 100 tys. żołnierzy lecz wspiera ich 80 tys. bojowników Narodowych Sił Obrony (NDF) lecz także 6-8 tys. Hesbollahu, 4 tys. Palestyńczyków z Liwa Al.-Quds, 4 tys. żołnierzy i około 1 tys. rosyjskich instruktorów oraz około 4 tys. Irańczyków. Podobnie na terenach rebeliantów operuje 4-8 tys. żołnierzy tureckich a około 60 tys. bojowników SDF oraz innych grup wspierają Amerykanie przede wszystkim w postaci wsparcia powietrznego oraz instruktorów.
Możliwości uzyskania pokoju lub wybuchu nowego, obejmującego cały kraj konfliktu
W obecnym stadium syryjskiego konfliktu można by mówić o rysującej się perspektywie jego zakończenia, gdyby zaistniała jakkolwiek wola porozumienia pomiędzy głównymi wewnętrznymi aktorami a także wspomagającymi ich siłami zewnętrznymi. Niezaprzeczalnie, przewagę wojskową na syryjskich frontach uzyskały dwie strony siły rządowe – SAA oraz oddziały autonomicznej Federacji Północnej Syrii – SDF. Trzecią stroną jest wciąż silna syryjska opozycja, głównie z FSA oraz Ahrar al.-Sham. W takim ujęciu, nie tylko dżihadystów z Daesch ale również z syryjskiej Al-Kaidy skupionych głównie w Tahir al.-Sham) należy traktować jako strony, które powinny być wyeliminowana, nawet z możliwości rokowań. Rzecz w tym, że tych ostatnich wspierają i finansują niektóre wpływowe osobistości i ośrodki świata islamu. Istnienie Ahrar al.-Sham organizacji islamistycznej deklarującej brak więzi z Al-Kaidą, jest pewną alternatywą w stosunku do sił, które islam wiążą z dżihadem.
W obecnej sytuacji głównymi wygranymi syryjskiej wojny domowej zdają się siły armii rządowej oraz Demokratyczną Federację Północnej Syrii. To one pokonały Państwo Islamskie. Rząd syryjski nie dokonał by jednak tego bez wsparcia Rosji. Odzyskała ona na tym obszarze rolę gracza, z którym świat Zachodu musi się liczyć. Co więcej, poprzez współpracę Turcją uzyskała pewien wpływ na decyzje drugiego, co do konwencjonalnych środków wojskowych państwa NATO. Stany Zjednoczone poprzez wspieranie sił kurdyjskich mają wpływ na cały północno-wschodni obszar Syrii. Właśnie tam na północ od Eufratu znajdują się najbardziej wydajne syryjskie zasoby węglowodorów. Obecność wojsk amerykańskich i wsparcie techniczne zarówno SDF jak i sił opozycyjnych jest ciągle gwarantem, że w razie pokojowych rozmów, rząd B. al-Asada chociaż zwycięski, będzie zmuszony do szerokich ustępstw. To Stany Zjednoczone może powstrzymać Turcję przed dalszą interwencją w Syrii, jak również do opuszczenia zajętych już terytoriów.
Jest jednak kilka niewiadomych. Czy obecna administracja prezydenta Donalda Trampa nie popełni błędu równego temu, gdy w zeszłej dekadzie zapadła decyzja wycofania amerykańskich wojsk w Iraku? Tamta decyzja spowodowała w kilka lata później powstanie pożogi ogarniającej zarówno Irak, jak i Syrię. Można domniemywać, że zapowiadane już zresztą przez D. Trumpa wycofanie wojsk amerykańskich z Syrii skończyłoby się podobną katastrofą. Pierwszą ofiarą byłoby znienawidzona zarówno przez prezydenta Turcji Recep Tayyip Erdoğana jak i B. al-Asada autonomiczna Federacja Północnej Syrii. Lecz obydwaj przywódcy próbują także zniszczyć siebie nawzajem a R. Erdoğan poprzez wsparcie Wolnej Armii Syrii kreuje się na głównego wspierającego tzw. „umiarkowaną opozycję”. Wojna wybuchłaby więc na nowo, w tym przypadku już nie domowa. Jedyną osobą, która by mogła wpłynąć wówczas na obie strony byłby prezydent Rosji Władimir Putin, który stałby się niezaprzeczalnym zwycięzcą. Byłby też dodatkowy wygrany – wspierający B. al-Asada Iran. Turcja zaś mogłaby się kreować w świecie islamu jako obrońca sunnitów zaś w przypadku Syrii główną siłą wspierająca antyreżimowych rebeliantów.
Czy rozwój wydarzeń według takiego scenariusza można wykluczyć? Nie można, ale to czas pokaże jaki kierunek przybiorą wydarzenia.