THE FUTURE IS EUROPE

Właśnie przyjechałem z Belgii, do której nie wyjeżdżam, ale wracam. Jestem zafascynowany tym krajem. Jego pięknem i jego mieszkańcami. Jakże bym chciał, żebyśmy byli do nich podobni. Żebyśmy potrafili w różnorodności odnajdywać harmonię i wdzieli w niej nasze szanse. Żeby jednak tak się stało musimy zmierzyć się z naszą historią i pójść naprzód, bez ciągłego oglądania się w przeszłość, jakby to ona jedyna była powodem naszej dumy. A przecież nie zawsze była ona dumna i z tym musimy się zmierzyć. Podobnie jak zrobili to i robią nadal Belgowie, Niemcy, Francuzi, Duńczycy, Hiszpanie, Portugalczycy. Mam nadzieję, że starczy nam determinacji, mądrości, uczciwości i gotowości do zmierzenia się z prawdą o nas, o naszych rodzicach i dziadach. Musimy w końcu przyznać, że była ta historia piękna, ale także straszna. Że mieliśmy w niej prawdziwych patriotów i bohaterów, ale także zdrajców, kolaborantów, szmalcowników i morderców własnego narodu. Bez takiego rozliczenia, dokonanego przez historyków, a nie przez polityków, będą się pojawiali kolejni „zbawcy narodu” – mali, zakompleksieni i odgradzający się od rzeczywistości. Groźni dla naszej przyszłości, którzy żywić się będą cyniczną klaką swoich małych i niedouczonych akolitów, ale przede wszystkim powodować coraz poważniejsze podziały, które prowadzić mogą nawet do rozlewu krwi.

Chcę jednak powrócić do Belgii, w której spędziłem wiele lat będąc dyplomatą w Stałym Przedstawicielstwie RP przy NATO. Widziałem wydarzenia, które uświadamiały mi jak może funkcjonować tak wielokulturowe państwo. Zamieszkałe przez Flamandów, Walonów, Niemców i obywateli z różnych stron świata, różnych religii i różnych tradycji. Widziałem jak państwo potrafi szanować tę różnorodność, ale także jak na drodze politycznej potrafi radzić sobie z konfliktami i zapewniać równe respektowanie praw. Widziałem także, jak Belgowie potrafią uporać się z własnymi problemami wewnętrznymi związanymi z poważnych zróżnicowaniem materialnym i społecznym, powstałym w latach powojennych. Choć i tutaj sytuacja nie jest idealna, to mądrość polityczna i społeczna nie pozwala na głębokie podziały i dojście do głosu polityków skrajnych i populistycznych. W roku 1999 pojawiła się groźba przejęcia władzy przez skrajnie nacjonalistyczny i rasistowski Vlaams Blok. Pamiętam tę sytuację. Mieszkałem we flamandzkim Sterrebeek (część Zaventem). W oknach prywatnych domów pojawiły się wówczas liczne plakaty „Stop Vlaams Blok”. Powstała silna i szeroka koalicja polityczna liberałów, socjalistów i zielonych, na czele której stanął Guy Verhofstadt. Zdobyła poparcie, wygrała wybory i powstrzymała nacjonalistów. A chce przypomnieć, że w Belgii wybory są obowiązkowe, co sprawia, że frekwencja jest tutaj zawsze wysoka. Nie znaczy to jednak, że nie istnieją problemy rasowe. Są one obecne i dają o sobie znać, czasami bardzo drastycznie. Nie są one jednak wzmacniane czy wręcz inspirowane przez państwo, ale powodują zdecydowane reakcje władz i protesty obywatelskie. Dzisiaj Eurodeputowany Guy Verhofstadt zdecydowanie nawołuje polskie władze do poszanowania zasad i wartości UE. On dobrze wie, o czym i do kogo mówi.

Polska znajduje się w sytuacji podobnej do Belgii końca lat 90. XX w. Szkoda, że nasza opozycja, parlamentarna i pozaparlamentarna, przez cztery lata postępującej faszyzacji naszego kraju nie potrafiła przygotować i siebie i swoich elektoratów na takie, jak belgijskie rozwiązanie. Nie powstał jednolity i szeroki front sprzeciwu. Czy w tych warunkach będziemy potrafili jednak zachować się tak, jak potrafili zachować się wtedy Belgowie? Odpowiedzialnie i konsekwentnie. Czy pozwolimy żeby „redystrybucja godności” dotyczyła głównie postaci, jako żywo przypominających rezuna z widłami, pałką i pochodnią, mordującego swojego żydowskiego sąsiada? Czy o godność takich postaci chodzi obecnej władzy? Czy dopuszczalne jest, żeby uczestnicy antyfaszystowskiej manifestacji byli legitymowani i zatrzymywani przez policjanta z nacjonalistycznym symbolem – mieczykiem Chrobrego – w klapie munduru? Zapamiętajmy jego nazwisko! Czy dopuszczalne jest ochranianie przez państwo przemarszy nacjonalistów, faszystów i rasistów, ulicami naszych umęczonych przez niemiecki nazizm miast? Czy dopuszczalne jest gloryfikowanie i otaczanie honorowym patronatem urzędu prezydenta RP, obchodów rocznicy utworzenia skrajnie nacjonalistycznej i jawnie kolaborującej z nazistowskimi Niemcami Brygady Świętokrzyskiej NSZ? Czy o to walczyło polskie Państwo Podziemne? Czy godzi się w demokratycznym państwie gloryfikowanie i wynoszenie na pomniki bandytów, takich jak „Łupaszka”, „Bury” i „Ogień”? Czy w kontekście ich zbrodni są oni godni miana żołnierzy?To tylko kilka przykładów z naszej najnowszej historii, z którymi musimy sobie poradzić i które muszą być ocenione obiektywnie i sprawiedliwie. Muszą zostać one potępione i stać się ważnym elementem powszechnej edukacji.

Jednak ten proces jest trudny i często sięga się w nim po półśrodki. Oto świeży przykład. We wtorek uczestniczyłem w premierowym pokazie filmu pod tytułem „Falenicka Atlantyda”. Dobrze, że powstał ten film, ale mam nadzieję, że to nie koniec starań jego autorów o opowiedzenie pełnej prawdy. Miał pokazać jak zniknęła z powierzchni ziemi falenicka społeczność żydowska, owa przysłowiowa Atlantyda. Pokazał, ale zabrakło w nim odniesień do delikatnie mówiąc zróżnicowanej w owym czasie postawy okolicznych polskich mieszkańców. Przecież to o nich także pisał w swojej spowiedzi Celek Perehodnik, żydowski policjant Getta w Otwocku, który wspomina również o Getcie falenickim, a w jego kontekście o zachowaniach okolicznej ludności polskiej wobec Zagłady. Znamienna była jego dedykacja, w której określa komu ową spowiedź poświęca – „niemieckiemu bestialstwu, polskiej podłości i żydowskiemu tchórzostwu”. W filmie zabrakło tego pełnego obrazu. To pokazuje, jak trudno jest nam nadal zmierzyć się z własną historią.

Powracam z Belgii z niezmiennym obrazem życzliwości i sympatii ludzi wobec siebie, dominującej na ulicach miast i miasteczek. Napotykanych na każdym kroku i w wielu sytuacjach. Z obrazem kultury i życzliwości na drogach, po których jeździliśmy przez dwa tygodnie. Z obrazem radości i umiejętności spontanicznej zabawy – w restauracjach, barach i na ulicznych koncertach. Z obrazem tego, czego tak bardzo i tak często brakuje mi w Polsce. Dopóki nie uporamy się jednak z naszą historią i nie wyeliminujemy głównych powodów występujących podziałów, dopóki nie wyzbędziemy się naszych kompleksów i pustego narodowo-bogoojczyźnianego wzmożenia, dopóty nie zmienimy nas i sytuacji wokół nas.

Jakże wiele mówiący jest widoczny na zdjęciu mural, który znajduje się w pobliżu budynków Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej – THE FUTURE IS EUROPE (PRZYSZŁOŚCIĄ JEST EUROPA). Wierzę w to głęboko. Wierzę, że młodzież tak licznie gromadzona przez Jerzego Owsiaka powie w czasie kolejnych wyborów swoje zdecydowane „non possumus”. Wierzę, że Wielki Apel Bogusława Stanisławskiego skierowany do młodzieży nie pozostanie bez echa. Wierzę, bo wierzę głęboko w naszą mądrość. Dlatego, skoro nie powstała wielka koalicja, nie zwalczajmy Lewicy, nie zwalczajmy Koalicji Obywatelskiej, nie zwalczajmy PSL, ale głosujmy na wszystkie te bloki. Pamiętajmy, że w 2015 roku to brak w parlamencie lewicy umożliwił prawicowym populistom samodzielną władzę. Wierzę, że będziemy mądrzy.

Jeśli jednak się mylę, to znaczy, że popełniliśmy błędy znacznie poważniejsze niż przypuszczamy. Być może do czasu ich naprawy, nie zasługujemy więc na inną Polskę, niż ta kreowana przez Kaczyńskiego, który jest cynicznie i bezrozumnie cytowany przez swoich, biernych, miernych, ale wiernych, samodzielnie nic nieznaczących akolitów. Wtedy Polska na wiele lat pozostanie z mordą urzędowego hejtera, kłamcy i cwaniackiego cynika.

Jednak pamiętajmy – THE FUTURE IS EUROPE! Innej dobrej przyszłości dla Polski i jej obywateli nie ma.

Stowarzyszenie Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość stara się nie ingerować w przekazywane do publikacji materiały. Nie dokonujemy ich skrótów. Zastrzegamy sobie jedynie prawo do redakcji, korekty, dodania tytułu, śródtytułów i podkreśleń. Prosimy uprzejmie autorów przekazywanych nam materiałów o dbałość o język i formę.

Nie zamieszczamy na naszej stronie materiałów niezgodnych z linią programową Stowarzyszenia określoną w jego Statucie. Nie publikujemy treści, w których stosowany jest język wykluczenia i mowa nienawiści, bez względu na to, kogo one dotyczą. Nie publikujemy także materiałów, których celem jest szerzenie ksenofobii, homofonii, rasizmu albo propagowanie nacjonalizmu lub faszyzmu, w każdej ich formie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *