Czy wschodnia granica Polski jest nadal granicą UE i wschodnią flanką NATO?

Wczorajsza debata sejmowa poświęcona kryzysowi migracyjnemu na granicy polsko-białoruskiej, po raz kolejny udowodniła brak zrozumienia władzy dla szerszego niż tylko polski kontekstu tego problemu. Wystąpienie Morawieckiego w odpowiedzi na pytania posłów opozycji było ciągiem zapewnień o naszych niewyczerpanych możliwościach, także finansowych. To kompletny brak rozumienia, jak powinno się działać w wymiarze wspólnotowym i sojuszniczym. Rząd bez skrupułów obarcza ciężarem swojej indolencji i ignorancji Polaków.

WYMIAR WSPÓLNOTOWY. Jak twierdzi Morawiecki FRONTEX nie ma możliwości żeby nam pomóc w tym kryzysie. A przecież po to został utworzony w 2004 roku, a w 2016 przekształcony w Europejską Agencję Straży Granicznej i Przybrzeżnej. Na stałe działa w niej 1500 funkcjonariuszy, ale ma ona także możliwość koordynowania pomocy państw członkowskich, w rejonach szczególnego zagrożenia. Ta władza woli jednak na potrzeby indoktrynowanego wyborcy twierdzić, że za obecny kryzys odpowiedzialność ponosi Europa, a za postawę Rosji Niemcy i Nord Stream 2. Unia, jak jednak mówił wczoraj Morawiecki, pieniądze może dać, te chętnie przyjmie. W tym samym czasie jednak zwolennicy Polskiej Zjednoczonej PRawicy pytają: A co robi w tej sprawie Unia? Odpowiadamy: Robi to, czego oczekuje od niej polski rząd.

WYMIAR SOJUSZNICZY. I tutaj widać ruchy pozorowane. Zwlekanie z przywołaniem art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego nie służy naszemu bezpieczeństwu. Czy są do tego podstawy? Pomijając przyczyny kryzysu migracyjnego, który wywołuje skoordynowana działalność Białorusi i Rosji (a być może także Turcji, państwa NATO), dają do tego powód ostatnie wypowiedzi Łukaszenki. Stwierdził on przecież jednoznacznie, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli, a wówczas „w wir wydarzeń może zostać wciągnięta Rosja, mocarstwo atomowe”. Czy to powinno nas niepokoić?

WYMIAR WEWNĘTRZNY. Odnosimy wrażenie, graniczące z pewnością, że obecna sytuacja jest uważana przez Kaczyńskiego, Morawieckiego, Błaszczaka, Kamińskiego i ich akolitów za korzystną politycznie.
W swoim pędzie do utrzymania władzy nie są w stanie racjonalnie oceniać sytuacji. Poza nawoływaniem o poparcie ze strony opozycji, nie następują żadne działania wspólne. Nie jest zwoływana Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Nadal polskie media nie mają prawa dokumentowania sytuacji na miejscu, a sposoby tłumaczenia takiej decyzji są co najmniej dziwne. Ponadto, 13 tys., a jutro może znacznie więcej, polskich żołnierzy i funkcjonariuszy nie zastąpi umiędzynarodowienia problemu. Ciągłe twierdzenie, ze poradzimy sobie sami, może doprowadzić do sytuacji, gdy rzeczywiście pozostaniemy sami, gdyż ewentualne reakcje UE i NATO wymagają wcześniejszego przygotowania i planowania. Jednakże bez naszej inicjatywy one nie nastąpią.