Czas namysłu czy brak pomysłu?

Obóz władzy

Od wyborów minęły ponad trzy miesiące. Pierwsze powyborcze tygodnie osłabiły aktywność „zjednoczonej prawicy”, gdyż ta na wniosek Kaczyńskiego zajęła się na chwilę sobą. Nazwano to rozmowami na temat nowej umowy koalicyjnej, ale tak naprawdę starano się zażegnać wewnętrzny kryzy, który wywołało krótkotrwałe marzenie Ziobry i Gowina, że coś jednak mogą. Konflikt szybko zażegnano, gdyż Kaczyński postraszył towarzystwo wcześniejszymi wyborami, do których PiS poszedłby sam, a to zmiotłoby Gowina i Ziobro ze sceny politycznej. Z zyskiem dla owej sceny, ale ze stratą dla ich obecnych możliwości korzystania z „dojnej zmiany”, którą tak proroczo przepowiedział Duda w Otwocku, już w marcu 2016 roku. Obaj „rasowi politycy” położyli więc uszy po sobie i problem zniknął. Jedyną korzyścią z tego zamieszania jest obecność Kaczyńskiego w rządzie, jako wicepremiera nadzorującego resorty siłowe i resort Ziobry, zwany dla żartu ministerstwem sprawiedliwości. Daje to, co prawda wciąż iluzoryczną, szansę na odpowiedzialność polityczną i być może karną, prezesa wszystkich prezesów.

Epidemia ogranicza możliwości energicznych działań legislacyjnych. Na kwarantannie znajdują się wciąż jacyś posłowie i członkowie rządu. Ostatnio nawet Kaczyński siedzi w domu i, jak donoszą media mainstreamowe, jest dokarmiany wraz ze swoim kotem. Nie oznacza to jednak, że „zjednoczona prawica” zasnęła. Co chwila stara się coś „posunąć do przodu”. A to uwolnienie od odpowiedzialności karnej swoich rozpasanych urzędników (ten temat na pewno jeszcze powróci), a to podwyżkę dla nich, wraz z pensją/dodatkiem za dalsze milczenia dla żony Dudy.

Ale stara się ona działać także w ramach już obowiązującego prawa. Pierwszy przykład z brzegu to nominacja Czarnka na stanowisko ministra edukacji i nauki. Ten ortodoksyjny katolik, o utrwalonych i publicznie głoszonych dziewiętnastowiecznych poglądach, już zabrał się do pracy. Należy spodziewać się nowej ramy programowej i podręczników szkolnych kształtujących właściwe narodowo-katolickie postawy. Być może powróci tryumfalnie, anachroniczne już dzisiaj dzieło autorstwa Władysława Bełzy „Katechizm polskiego dziecka” z 1900 roku. Tym bardziej, że dobrą dla niego obecnie rekomendację stanowi fakt, iż był dwukrotnie wznawiany w PRLu przez wydawnictwo „Nasza Księgarnia” w roku 1983 i 1986, pod zmienionym tytułem „Kto ty jesteś? – Polak mały”. Wiele z głoszonym w nim przesłań jest bliskich widzeniu świata przez obecną władzę. Jak choćby prezentacja możliwości wyboru zawodu zatytułowana „Czym będę?”(sic!), podsuwająca między innymi takie możliwości: „Więc może będę dzielnym ułanem, lub w cichej wiosce skromnym plebanem”. Te propozycje trafiają w projekt WOT oraz w problem malejącej liczby powołań księżowskich, są więc warte polecenia. Poważnie jednak traktując ten problem, od dawna jest jasne do czego zmierza ta władza i jak coraz bardziej naglące staje się poszukiwanie alternatywnych sposobów kształcenia oraz wychowania dzieci i młodzieży.

Nie spodziewajmy się, że obecna sytuacja pohamuje apetyty polityczne tej władzy. Hasła o koniecznej jedności narodowej, choć powinny być oczywiste i dotyczyć ogółu obywateli, w ustach tych, którzy do tej pory dzielili społeczeństwo i wskazywali wewnętrznego wroga, są całkowicie niewiarygodne. Tym bardziej, że nadal przeczą im czyny i słowa funkcjonariuszy „zjednoczonej prawicy”, a wczorajsze orzeczenie TK to najlepszy przykład. Jest pewne, że walec destrukcji będzie parł do przodu, choć teraz być może nieco wolniej, gdyż ponownie pojawiają się informacje o wewnętrznym fermencie.

Opozycja parlamentarna

Można odnieść wrażenie, że po społecznym wzmożeniu okresu kampanii wyborczej nie ma już śladu. Ludzie w poczuciu zagrożenia i niepewności jutra rozeszli się do swoich spraw. Ogień gaśnie także z powodu braku zachęt i pomysłu. Szumnie ogłaszane przez KO „dywanowe kontrole poselskie” stały się kolejnym sloganem. Być może jeszcze gdzieś są prowadzone, ale brak jest informacji na ten temat. Osłabia wiarygodność opozycji także jej gotowość do koalicji z obozem władzy w sprawie podwyżek pensji poselskich i rządowych, w czasie epidemii, gdy tysiące obywateli traci pracę, a budżet państwa coraz trudniej się domyka.

Ustawa zwana „piątka Kaczyńskiego”, także dzieli opozycję. Jej założenia, słuszne z punktu widzenia dobrostanu zwierząt, postawiły w trudnej sytuacji opozycję w obliczu protestów rolników. Wystąpienia przeciw polityce władzy należałoby teoretycznie poprzeć, ale wtedy trzeba się opowiedzieć za chowem klatkowym i ubojem rytualnym. I tak, po raz kolejny, opozycja znalazła się w ślepej uliczce, a nie mając własnego pomysłu znajdzie się prawdopodobnie również na celowniku rolników, gdyż będzie przez nich postrzegana, jako sojusznik władzy.

Odroczenie prac nad ustawą „O dobrym Samarytaninie”, choć słuszne i zgodne z praktyką parlamentarną, też jest wykorzystane przez władzę, jako przykład obstrukcji w sprawie „ważnej” dla poprawy stanu służby zdrowia w dobie epidemii. To, że ma ona poprawić niektóre wcześniejsze błędy władzy, na przykład zasadę penalizacji błędów lekarskich, nie przebije się do szerszej opinii publicznej.

Opozycja obywatelska

Wciąż mam nadzieję, że się przebudzi. Nie koniecznie tylko na ulicy.

Posłowie

Można odnieść wrażenie, że pomiędzy wyborami jedyną aktywną siłą polityczną pozostaje obecna władza. Opozycja przypomina sobie o koniecznej działania w przededniu kampanii wyborczej. W ten sposób nie jest ona w stanie zbudować swoich pozycji i trafić z przekazem do wyborców. Zamknęła się bowiem w Sejmie i studiach przyjaznych sobie mediów. Nie zmieni tego inicjatywa Trzaskowskiego, której możliwości w obecnym kształcie są raczej ograniczone i nie stanowią poważnej alternatywy dla działalności sensu stricte politycznej. Tym bardziej, że nie udało się to wcześniej już istniejącym organizacjom i ruchom obywatelskim. Podobnie oceniam pomysł projektów ustaw obywatelskich. Takie projekty, gdy trafią do obecnego Sejmu, zostaną całkowicie zmienione w komisjach i staną się projektami wygodnymi dla władzy, nadal nosząc jednak miano obywatelskich. Z tym problem zetknął się już kiedyś KOD, przedstawiając własny, obywatelski projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym.

Ten opis uzasadnia postawione w tytule pytanie: Czy mamy do czynienia z czasem namysłu czy nadal z brakiem pomysłu? Nikt już chyba dzisiaj nie wierzy, że wystarczy krótkotrwały przedwyborczy zryw. Tym bardziej, że termin kolejnych wyborów może być nieodległym zaskoczeniem.

***

Redakcja „Dziennika SEDNO”, którego wydawcą jest Stowarzyszenie Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość stara się nie ingerować w przekazywane do publikacji materiały. W wyjątkowych przypadkach dokonujemy ich skrótów. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji i korekty, dodawania tytułu, śródtytułów i dokonywania podkreśleń. Prosimy uprzejmie autorów przekazywanych nam materiałów o dbałość o język i formę.

Nie zamieszczamy na naszej stronie materiałów niezgodnych z linią programową Stowarzyszenia określoną w jego Statucie. Nie publikujemy treści, w których stosowany jest język wykluczenia i mowa nienawiści bez względu na to, kogo one dotyczą. Nie publikujemy także materiałów, których celem jest szerzenie ksenofobii, homofobii, rasizmu albo propagowanie nacjonalizmu lub faszyzmu, w każdej ich formie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *