DEFINICJA PRAWORZĄDNOŚCI, CZYLI RZECZ O METODZIE

studioopinii.pl

Parlament Europejski i jego kompetentne komisje coraz poważniej rozważają powiązanie wysokości dopłat z poziomem przestrzegania zasady praworządności. W związku z trwającym „brexitem” i nieuchronnym jak się wydaje zmniejszeniem wpływów do budżetu, a co za tym idzie mniejszą ilością środków do podziału, ta koncepcja zyskuje coraz więcej zwolenników. Nawet, jeśli nie wszystkie państwa członkowskie kierują się w tym przypadku swoim przywiązaniem do wartości unijnych, to wszystkie one potrafią liczyć. Ta sytuacja jest dla nas groźna, gdyż Polska w znacznej mierze korzysta z dopłat o różnym charakterze. To może ulec teraz dramatycznej zmianie i odczuwalnie obciążyć nasz budżet, a co za tym idzie nasze kieszenie.

Co robi w tej sytuacji zjednoczona prawica i jej „eurodeputowani”? Pokazują, jakże typowy dla tej formacji politycznej bezmiar ignorancji i beztroski, okraszony na dodatek wysokim poziomem chamstwa. Starają się oni przenosić standardy swojej aktywności w kraju, na korytarze i do sal obrad PE. Zapewniam, że to się nie powiedzie, a Polska i każdy z nas na ich zachowaniach będzie coraz bardziej tracił.

Za prostackim i prymitywnym zachowaniem podążają nieudolne próby odwracania przysłowiowego kota ogonem i ucieczki w świat terminologii, czy też raczej zarzucania jej braku. Otóż, ci niezwykle wykształceni „przedstawiciele narodu”, wspierani, co mnie dziwi, przez niektórych ekspertów Klubu Jagiellońskiego twierdzą, że nie istnieje jednoznaczna definicja praworządności. To kolejny przekaz kierowany do własnego, słabiej wykształconego elektoratu. Spróbujmy więc zanieś kaganek oświaty pod ich strzechy i pokażmy, że poszukiwana przez nich definicja istnieje.

Nie trzeba jej szukać zbyt długo i daleko. Wystarczy zajrzeć do niekwestionowanego jak dotąd źródła wiedzy, do Słownika Języka Polskiego PWN[1], w którym czytamy:

Praworządność, przestrzeganie prawa przez organy państwa.

W znaczeniu formalnym jest to stan faktyczny, polegający na tym, że organy państwa działają na podstawie obowiązującego prawa i zgodnie z jego normami; w znaczeniu materialnym — stan, w którym są spełnione wymogi praworządności w znaczeniu formalnym, a obowiązujące prawo jest zgodne w swej treści z postulatami aksjologicznymi (postulatami „dobrego prawa”), zwłaszcza powinno być ono równe dla wszystkich i respektować podstawowe wolności i uprawnienia człowieka i obywatela. Między zwolennikami koncepcji praworządności formalnej i materialnej trwa zadawniony spór; pierwsi podkreślają rozdzielność problematyki praworządności i „dobrego prawa”, uznając, że niezależnie od treści prawa, jego przestrzeganie przez państwo jest godną uznania wartością; drudzy kładą nacisk na to, że przestrzeganie przez państwo „złego prawa” bywa częstym źródłem niesprawiedliwości. Stopień, w jakim państwo przestrzega prawa, czyli stan praworządności w państwie, zależy m.in. od takich czynników, jak: sytuacja gospodarcza, jakość prawa, stan kadr urzędniczych, stan demokracji politycznej w państwie; w systemie prawa państwa praworządnego (państwa prawnego) istnieją instytucje, które umożliwiają kontrolowanie przestrzegania prawa przez aparat państwa oraz korygowanie jego decyzji w przypadku naruszenia prawa; są to tzw. instytucjonalne (formalne) gwarancje praworządności (np. niezawisłość sędziowska, wieloinstancyjność postępowania przed organami państwa, prawo oskarżonego do obrony).”

Na podstawie przedstawionej definicji możemy domniemywać, iż władza zjednoczonej prawicy ową definicję zna lub chociaż instynktownie ją wyczuwa. Stosuje bowiem ona podejście z kierunku „praworządności formalnej”, dla której złe prawo także stanowi źródło prawa. Niech będzie to więc dla nas kolejną poważną przestrogą, gdyż już w 1934 roku, w epoce stalinowskich czystek, na posiedzeniu Biura Politycznego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) – WKP(b), jego członek tow. Gładkow powiedział, że „Niepotrzebna jest nam prawda obiektywna, my potrzebujemy prawdy proletariackiej… A moralne jest to, co służy partii”. Czy widzimy takie właśnie podejście w codziennej praktyce towarzyszy ze zjednoczonej prawicy? Czy dla zjednoczonej prawicy to co jest dla niej korzystne jest równocześnie praworządne? Czy nie takie postrzeganie prawdy i prawa leży także u podstaw kolejnych afer tej władzy i rozpowszechnianych przez nią informacji fałszywych i postprawdy, jak się okazuje również w sposób tajnie zorganizowany, o czym świadczą ujawnione zespoły trolli internetowych w resorcie sprawiedliwości i resorcie obrony narodowej (Żandarmeria Wojskowa)?

Jak więc ponownie widać, dla zjednoczonej prawicy nie są ważne istniejące problemy i ich konsekwencje, ale właściwy przekaz propagandowy. To właśnie owe laskowikowe „trzy koła są dobre”. Jeśli więc fakty przeczą ich teorii, to tym gorzej dla owych faktów. Dla mnie, liberalnego demokraty pojęcie praworządności było i pozostaje jasne. To po prostu uznawanie i poszanowanie obowiązującej Konstytucji, wyznawanie wartości demokratycznych, w tym monteskiuszowskiego trójpodziału władzy, przestrzeganie praw i poszanowanie godności człowieka oraz zasad wolności i równości. Nie można tego określić jaśniej niż robi to wspomniany SJP PWN chyba, że zjednoczona prawica i jej elektorat rozumie jedynie najbardziej prymitywny i jakże ludowy przekaz w stylu – „Tu jest kumie waszo czapko, a ty stara ściel”

Chcę jednak wierzyć, że większość naszego społeczeństwa kieruje się w swoich działaniach świadomym wyborem i nie akceptuje podejścia PiS i jego akolitów. Bowiem, jak twierdzi Dante Alighieri – „Najbardziej gorące miejsce w piekle jest zarezerwowane dla tych, którzy czasach kryzysu moralnego zachowują swą neutralność”. Jeśli jednak nie wiedza, rozum, poczucie moralności i konieczności poszanowania praworządności kierują działaniami większości z nas, to niech zadziała chociaż prymitywny i jakże silny instynkt samozachowawczy. Na to także liczę i nadal nie tracę nadziei.

[1] Definicje praworządności można znaleźć także w innych językach np. rule of law w Oxford English Dictionary lub na stronach internetowych, np. l’état de droit na francuskiej stronie vie-publique.fr czy rechtsstaat na niemieckiej stronie juraforum.de.

Stowarzyszenie Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość stara się nie ingerować w przekazywane do publikacji materiały. Nie dokonujemy ich skrótów. Zastrzegamy sobie jedynie prawo do redakcji, korekty, dodania tytułu, śródtytułów i podkreśleń. Prosimy uprzejmie autorów przekazywanych nam materiałów o dbałość o język i formę.

Nie zamieszczamy na naszej stronie materiałów niezgodnych z linią programową Stowarzyszenia określoną w jego Statucie. Nie publikujemy treści, w których stosowany jest język wykluczenia i mowa nienawiści bez względu na to, kogo one dotyczą. Nie publikujemy także materiałów, których celem jest szerzenie ksenofobii, homofonii, rasizmu albo propagowanie nacjonalizmu lub faszyzmu, w każdej ich formie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *