Powyborcze refleksja

źródło: www.wyspian.pl

Postanowiłem podzielić się swoimi opiniami w sprawie inicjatyw Szymona Hołownie i Rafała Trzaskowskiego. Robię to, jako aktywny uczestnik obywatelskich ruchów prodemokratycznych powstałych na fali sprzeciwu od roku 2015, w tym także na pewnym etapie, uczestnik ulicznego protestu. Ale również dlatego, że od trzech lat, wspólnie z grupą innych organizacji obywatelskich, Stowarzyszenie SEDNO, którego jestem przewodniczącym zarządu, stara się budować wspólną platformę porozumienia i programowej współpracy. Swoje opinie wyrażam również, jako wyborca Szymona Hołowni w pierwszej turze wyborów prezydenckich i Rafała Trzaskowskiego w drugiej. W pierwszej, moje zdecydowane poparcie prezentowałem w mediach społecznościowych. Wyjaśniałem jego przyczyny, także moim przyjaciołom, którzy dokonywali innych wyborów. I oni i ja, podejmowaliśmy nasze różne decyzje świadomie i w imię wspólnego dobra – obrony demokracji.

Teraz, gdy opada powyborczy kurz, chce przedstawić swoje nadzieje i wątpliwości dotyczące wspominanych inicjatyw. Skłaniają mnie do tego opinie, które słyszę z obu stron i które napawają mnie także obawami. Z przedstawionych powyżej powodów czuję się do nich upoważniony. Choć staram się zachować obiektywizm i unikać nadmiernych emocji, mam świadomość występujących w tych staraniach trudności.

Piszę o tym wszystkim z życzliwą troską, gdyż czuję się uprawniony do mówienia wprost, bez brązowienia i owijania w bawełnę. W ostatnich latach widziałem i przeżywałem już wiele rozczarowań po naszej stronie sceny politycznej, podczas gdy w tym samym czasie jej druga strona toczyła bez poważniejszych przeszkód swój toporny walec destrukcji. Czas to zacząć zmieniać. Czas spojrzeć na nas i w siebie.

Polska 2050

Niepokoi mnie, że dla Szymona Hołowni głównym przeciwnikiem na scenie politycznej staje się dzisiaj nie PiS, ale Rafał Trzaskowski i Platforma Obywatelska. Podkreśla w swoich wystąpieniach, że planowany ruch obywatelski Trzaskowskiego to przybudówka PO i być może zaplecze kadrowe tej partii. Stygmatyzuje więc tą droga każdego, kto chciałby się w tej inicjatywie znaleźć. Mówi wręcz, że wyklucza poważniejszą współpracę z PO. To przyczynia się do tworzenia kolejnych podziałów po stronie opozycyjnej, co uważam za oczywisty błąd.

Takim działaniem uaktywnia on głównie swoich wyznawców, a nie szersze grono swoich zwolenników z czasu wyborów. Zapomina lub ignoruje, że wielu z nich w drugiej turze i po wyborach poparło Rafała Trzaskowskiego. Do wielu z nich trafia narracja łącząca, a nie wykluczająca. Dlatego, mogą oni w dużej części przy Trzaskowskim pozostać. Dzisiejszy przekaz Hołowni to za mało żeby zbudować silny i stabilny ruch obywatelski. Tym bardziej, że przed nim być może trzy lata codziennej pracy, a na to trzeba mieć inny pomysł niż codzienne facebookowe wystąpienia na żywo z dość monotonnym przekazem. Ten sam problem może dotyczyć budowy ewentualnej partii politycznej, która jeśli powstanie na takich warunkach, będzie raczej walczyła o wejście do Sejmu niż o zwycięstwo w wyborach. Jednak, samo wejście do Sejmu przy braku woli do tworzenia zdolności koalicyjnej, to także za mało, żeby choć uczestniczyć w przebudowie polskiej sceny politycznej.

Martwi mnie, że narracja Szymona Hołowni i jego najzagorzalszych zwolenników, zaczyna tworzyć kolejny obszar podziału, tym razem w środowisku opozycji prodemokratycznej. Ciągłe stawianie znaku pełnej równości pomiędzy PiS a PO, to pomimo wielu grzechów tej drugiej partii działanie nieuprawnione i zacierające obraz rzeczywistości, co sprzyja głównie tej pierwszej.

Jeżeli Szymon Hołownia pójdzie dalej tą drogą, stworzy kolejną wsobną organizację zajmującą się swoimi sprawami pod jałowymi wówczas hasłami odnowy życia politycznego. Jaki los spotyka takie ruchy, wiedzą dobrze ci z nas, którzy działają w obywatelskim sprzeciwie od pięciu lat. Odnoszę także wrażenie, że jego zwolennicy to w dużej części dopiero obudzone obywatelsko środowisko, które przy braku własnych doświadczeń zaczyna powielać błędy niektórych innych organizacji. Jeżeli to nastawienie się nie zmieni, przeżyje ono prawdopodobnie jeszcze niejedno bolesne rozczarowanie.

Nie tracę jednak nadziei, że to jedynie dziecięca choroba wczesnego etapu formacji i że dość szybko pojawi się refleksja, iż zawołanie „przyłączcie się do nas” jest słabsze od zawołania „działajmy wspólnie”. Przecież na scenie obywatelskiego sprzeciwu istnieje już od lat wiele organizacji, które posiadają własną historię, specyfikę, dorobek i rozpoznawalność. Potrafią współpracować ze sobą, ale przy zachowaniu własnej autonomii. Ponadto, po pięciu latach obywatelskich protestów organizowanych przez największe organizacje obywatelskie (KOD, Obywateli RP, Wolne Sądy, Akcję Demokrację) oraz mniejsze inicjatywy o różnym zasięgu i charakterze, twierdzenie Szymona Hołowni, że wraz z powstaniem jego wyborczego zaplecza zaczął się proces budowania społeczeństwa obywatelskie, to przejaw co najmniej braku skromności. Czy w tych warunkach on i jego otoczenie, będą zainteresowani poszukiwaniem, w porozumieniu z innymi organizacjami i inicjatywami obywatelskimi, największego wspólnego mianownika możliwego współdziałania programowego, czy też pójdą sami, w zgubnym przeświadczeniu o własnej wyjątkowości? Odpowiedź na to pytanie musi nastąpić szybko.

Nowa Solidarność

I tu są dostrzegalne potencjalne problemy. Starania Rafała Trzaskowskiego obciąża konotacja partyjna, a PO ma duży elektorat negatywny i to nie tylko wśród wyborców PiS i innych partii. Przyczyny są wielorakie, ale główne leżą w działaniach samej partii. Szczególnie w okresie sprawowania przez nią władzy w koalicji z PSL.

Widać je także w ostatnich pięciu latach. To głównie brak zdolności lub woli do pracy w średnich i małych miastach, o wsi nawet nie wspominając. Liderzy wolą występy przed kamerami, od bezpośrednich rozmów z ludźmi. To także powoduje zwijanie się tej partii i brak zdolności do budowania liczących się struktur, poza dużymi ośrodkami miejskimi. Nic więc dziwnego, że ta partia nie potrafiła zapewnić w ostatnich wyborach swoich mężów zaufania w 4,5 tys. OKW.

Prodemokratycznym, obywatelskim krytykom PO nie chodzi o jakieś puste hasła i niechęć powodowaną personaliami. Ową krytykę słychać przecież nie od dziś, także w alternatywie wyboru „mniejszego zła”. Szkoda, że PO nie wyciągnęło z tego wniosków i często nie wie jak się zachować politycznie. Jej doświadczeni posłowie potrafią się „pomylić” w czasie głosowania w Sejmie, także w przypadku istotnych ustaw, stając się nieformalnymi koalicjantami PiS. Jeżeli to środowisko, chce odegrać jakaś rolę w dalszym życiu politycznym Polski, powinno dokonać autoanalizy własnych posunięć, wyciągnąć z niej wnioski, poinformować o nich wyborców i podjąć próbę zmiany. Chowanie głowy w piasek nic nie da. Jedynym politykiem PO, od którego usłyszałem publicznie słowa przeprosić za błędy tej partii jest Rafał Trzaskowski, który wypowiedział je w czasie jednego z protestów pod SN.

PO jest słaba i w przypadku pozostawania w obecnej formule będzie słabła nadal. Według Trzaskowskiego, co powiedział niedawno w rozmowie z dziennikarzami Gazety Wyborczej, PO liczy jedynie 8 tys. aktywnych członków. W konfrontacji z innymi głównymi partiami wygląda to nader skromnie. To za mało, żeby tworzyć sprawne struktury w terenie. To za mało, żeby liczyć na zwycięstwo wyborcze. Ta partia jest coraz bardziej kadrowa i coraz bardziej oderwana od elektoratu. Trzaskowski to widzi i dlatego we wspomnianej rozmowie mówi, że same partie już dzisiaj nie wystarczą. Czy chce jednak budować szeroki front współpracy programowej różnych środowisk obywatelskich i partii opozycyjnych? Czy ma taką wolę, ale czy ma także niezbędne do tego zasoby i możliwości? Te pytania również czekają na odpowiedź.

Potencjał z pewnością istnieje. Nie można oczywiście uważać, że stanowi go ponad 10 mln jego wyborców z drugiej tury. Wielu z nich głosowało jednak przeciwko monopolowi władzy, a nie na Trzaskowskiego. Ci, którzy kierowali się takim podejściem albo już odeszli do swoich środowisk, albo przyglądają się z dystansu. Jednak projekt Trzaskowskiego tym różni się od projektu Hołowni, że nie wyklucza na starcie współpracy programowej z innym organizacjami i partiami prodemokratycznymi. Posiada także znaczące wsparcie samorządów, które dostrzegają w polityce PiS poważne zagrożenie dla swojego istnienia. A samorządy odgrywają ważną rolę w kwestiach redystrybucji budżetu UE, gdyż bez ich udziału nie powstaną projekty uzasadniające występowanie o te środki. To samorządy także, na poziomie lokalnym mogą ułatwiać tworzenie terenowych struktur współpracy różnych środowisk, co w przypadku każdej inicjatywy budowy ruchu obywatelskiego jest bardzo istotne.

Wydaje się i podpowiada to polityczna intuicja, że w najbliższym czasie w PO będą musiały zapaść poważne decyzje dotyczące przyszłości tej partii. Jej liderzy dobrze wiedzą, że pomimo swojej przegranej w wyborach prezydenckich, to Rafał Trzaskowski odniósł sukces, a nie jego partia. To wymaga głębokiej refleksji, a są przecież w PO młodzi działacze, mający ambitniejsze cele niż permanentne trwanie w sejmowej opozycji.

Czy wykorzystamy kolejne trzy lata?

Nie wiadomo jak potoczą się losy obu inicjatyw. W warunkach możliwej współpracy i konsolidacji wysiłku obliczonego na przebudowę życia politycznego i odnowę klasy polityczne, byłoby dla wszystkich dobrze, jeżeli odniosłyby one sukces. Mamy kolejne trzy lata na działania i oby owe działania opierały się także na doświadczeniach płynących z ostatnich pięciu lat. Muszą one dotyczyć także szerokorozumianej edukacji obywatelskiej i tworzenia kapitału społecznego. Musimy wszyscy zacząć rozmawiać z ludźmi spoza naszych środowisk, a nie ze sobą o nich. Nie zrobimy tego jednak skutecznie bez pokazania własnego przykładu, a temu nie będą służyły kolejne wewnętrzne podziały.

Dobrze wiemy, że bez współpracy programowej i tworzenia przyjaznego środowiska dla naszych indywidualnych działań, zawsze będziemy tylko bliscy sukcesu. Jeżeli więc pójdziemy tylko swoimi drogami, za trzy lata ponownie przegramy wszyscy razem, ale ponownie osobno. Temu należy zacząć przeciwdziałać, ale zależy to także od wzajemnego podejścia do siebie naszych środowisk obywatelskich, w tym również dopiero formujących się inicjatyw Szymona Hołowni i Rafała Trzaskowskiego.

***

Redakcja „Dziennika SEDNO”, którego wydawcą jest Stowarzyszenie Europejska Demokracja – Nadzieja i Otwartość stara się nie ingerować w przekazywane do publikacji materiały. W wyjątkowych przypadkach dokonujemy ich skrótów. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji i korekty, dodawania tytułu, śródtytułów i dokonywania podkreśleń. Prosimy uprzejmie autorów przekazywanych nam materiałów o dbałość o język i formę.

Nie zamieszczamy na naszej stronie materiałów niezgodnych z linią programową Stowarzyszenia określoną w jego Statucie. Nie publikujemy treści, w których stosowany jest język wykluczenia i mowa nienawiści bez względu na to, kogo one dotyczą. Nie publikujemy także materiałów, których celem jest szerzenie ksenofobii, homofobii, rasizmu albo propagowanie nacjonalizmu lub faszyzmu, w każdej ich formie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *